Do Sejmu trafił podpisany przez 215 tys. osób projekt liberalizacji prawa aborcyjnego. Spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem partii, które zazwyczaj robią co mogą, aby nie dojść do porozumienia.
Czy to nadal ten sam Sejm, który w błahych sprawach potrafił toczyć całonocne awantury? Nieprawdopodobna zgoda zapanowała między PiS, PO, PSL i Nowoczesną. Powód? Pojawił się projekt liberalizacji przepisów dot. aborcji i nagle okazało się, że w kluczowych sprawach „polityczni przeciwnicy” niczym się nie różnią.
Liberalizacji przepisów aborcyjnych chce nieobecna w Sejmie lewica. Pod projektem zebrano ok. 215 tysięcy podpisów, które w czwartek złożono w Sejmie. Projekt zakłada dopuszczalność aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży oraz szerszy zakres edukacji seksualnej, który miałby poprawić społeczną świadomość i w efekcie zmniejszyć faktyczną liczbę aborcji.
Jednocześnie w Sejmie trwają prace nad innym projektem, który prawo antyaborcyjne jeszcze zaostrza. Jak pisaliśmy wczoraj, odrzucenie propozycji lewicy było oczywiste, ponieważ bliźniaczo podobną odrzucono podczas poprzednich rządów PiS. Nikt jednak nie spodziewał się, że sprzeciw będzie tak jednogłośny.
Przedstawiciele PiS, PO, PSL i Nowoczesnej zadeklarowali sprzeciw wobec liberalizacji. Nowoczesna zastrzegła, że zgadza się z pomysłem dot. edukacji seksualnej, a w Kukiz'15 ma nie być dyscypliny w tej sprawie.