
Reklama.
Także francuski internet zapełnił się ekspertami od himalaizmu. Po wywiadzie, jakiego Elisabeth Revol udzieliła agencji AFP, media społecznościowe rozgrzały się do czerwoności, a hejt wylał się z każdego ich zakątka. " Uważam, że to co zrobiła jest i śmieszne i bardzo głupie", "Lepiej niech zostanie w domu. To był bezużyteczny wyczyn!", czy "Nieodpowiedzialna idiotka, egoistka, która pozuje na bohaterkę. Jak mogła go zostawić?" – to tylko część z komentarzy, które pojawiły się pod rozmową z francuską himalaistką. Niektórzy w sieci Revol porównują do ... Myszki Miki (ze względu na odmrożone i zabandażowane palce, które lekarze próbują uratować od amputacji).
Teraz Elisabeth Revol przebywa w francuskim szpitalu, gdzie specjaliści walczą z jej poważnymi odmrożeniami na dłoniach i stopach. 38-latka poza wspomnianym wywiadem, nie chce udzielać się w mediach.
Jednak hejt to nie jedyny problem Revol. Francuski konsulat w Pakistanie domaga się od niej zwrotu kosztów akcji ratunkowej. Rachunek opiewa na 31 tysięcy euro. – Wciąż nie wiemy, czy konieczny będzie zwrot kosztów za akcję polskiej stronie. Pieniądze ze zbiórki, potrącone o koszty akcji ratunkowej (staramy się ją zminimalizować), zostaną podzielone pomiędzy trójkę dzieci Tomka: Antoninę, Zosię i Maksa – napisała Masha Gordon, przyjaciółka Elisabeth Revol, która zorganizowała słynną zbiórkę na jednym z portali.
Tymczasem, Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało dziś na Twitterze, że zakończono akcję ratowniczą na Nanga Parbat. – Wobec sygnałów o kontynuacji akcji ratowniczej na Nanga Parbat informujemy, że zgodnie z rekomendacją PZA, w związku z brakiem podstaw dla dalszej akcji oraz ryzykiem dla ew. ratowników, działania MSZ w tym zakresie zostały zakończone – czytamy na oficjalnym profilu MSZ na Twitterze.