Andrzej Duda ma twardy orzech do zgryzienia. Nie wiadomo czy podpisze ustawę o IPN, która nakłada karę więzienia na każdego, kto sugeruje, że Polacy są współsprawcami Holokaustu i innych nazistowskich zbrodni podczas II wojny światowej. Prezydent stoi przed dramatycznym dylematem – czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Andrzej Duda naprawdę się waha. – Choć może mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale to może być ważniejsza kwestia niż sądy – mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" osoba z otoczenia prezydenta.
Na decyzję prezydenta Dudy mają mieć wpływ trzy kwestie: ocena samej ustawy o IPN, jej odbioru w Polsce w kontekście konfliktu dyplomatycznego z Izraelem i wpływ na relacje z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi. Ponadto niektórym współpracownikom Andrzeja Dudy nie podoba się ustawa o IPN. Informator "DGP" tłumaczy, że po pierwsze jest źle napisana, po drugie naraża nas na konfrontację z Izraelem i USA, po trzecie: może okazać się nieskuteczna.
Czy warto kruszyć kopie?
Zawetowanie ustawy o IPN może być bardzo trudne z punktu widzenia twardego pisowskiego elektoratu. Wielu wyborców jest zdania, że wobec jednoznacznego stanowiska Izraela ze względu na narodową dumę Polaków nie można ustąpić. Według "DGP" najbardziej prawdopodobne jest jednak, że Andrzej Duda ustawę o IPN podpisze, gdyż według informacji dziennika PiS chce postawić na ostry kurs wobec Izraela.