Wojciech Kuczok w swoim poniedziałkowym felietonie dla "Gazety Wyborczej" dość bezpardonowo odniósł się do skoczków narciarskich i ich wiary. Jego tekst rozpoczyna się wymownymi słowami. "Niech będzie pochwalony Skoczek Polski, niech nad nim niebiosa czuwają przed igrzyskami, na igrzyskach i po igrzyskach. To za jego sprawą nieco mniej ostatnio rozpaczam nad tym, że urodziłem się Polakiem" - napisał Kuczok.
Mimo iż Wojciech Kuczok deklaruje się jako fan skoków narciarskich, w tym
Adama Małysza, to ma wątpliwości odnośnie manifestowania wiary przez sportowców w trakcie zawodów. "Wolność słowa pojmuję także jako prawo do spoglądania ukosem na to, co święte, przeto czułem się w prawie nieledwie zakpić z tak demonstrowanej bogobojności" - tłumaczy w swoim tekście autor znany także jako poeta i prozaik.
Oburzenie, z jakim spotkały się opinie Kuczoka sam zainteresowany określił w mocnych słowach: "Kibolizacja patriotyzmu idzie w Polsce pod rękę z kibolizacją wyznania, dość spojrzeć na doroczną jasnogórską pielgrzymkę szalikowców. Przypomniało mi się, że języczkiem u wagi, który przed laty spowodował moje odejście od religii, był nieuleczalny brak dystansu i poczucia humoru wiernych. Jeśli bóg katolików jest tak drętwy jak jego wyznawcy, to może lepiej, żeby nie istniał" - stwierdził dziennikarz.
Michał Pol był jednym z wielu dziennikarzy sportowych, którzy nie zostawili suchej nitki na tekstach Kuczoka. Według niego, dziennikarz "Gazety Wyborczej" może powalczyć o "złoty medal w żenadzie”.