Góra K2 jest powszechnie uznawana za jedną z najtrudniejszych i najbardziej wymagających do zdobycia wśród wszystkich ośmiotysięczników. Praktycznie każda wyprawa na szczyt K2 odbywa się przez słynne "Bottleneck". Co o nim wiadomo?
Adam Bielecki doskonale zna szczyt K2. Jako dziesiątemu Polakowi udało mu się zdobyć w lipcu 2012 roku liczącą 8611 m. górę. Jednak dla 34-letniego alpinisty z Tychów było to za mało. Bielecki wraz z 20-osobową grupą osiągnął szczyt latem, czyli w momencie, gdy góra jest łatwiejsza do pokonania. Stąd decyzja, aby spróbować niemożliwego i wspiąć się na szczyt K2 w zimie. Nikomu do tej pory się to nie udało.
Gdy pojawiły się pierwsze doniesienia o tragicznej sytuacji Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza na górze Nanga Parbat, podjęto natychmiastowe działania, by stworzyć ekipę ratunkową. Jarosław Botor wraz z Piotrem Tomalą przygotowali obóz, zaś do góry ruszyli Adam Bielecki i Denis Urubko. Do Revol, która była zmuszona pozostawić Mackiewicza na wysokości powyżej 7000 metrów, Polacy dotarli w niespełna 8 godzin. Francuzka obecnie leży we francuskim szpitalu. Ma odmrożenia czwartego stopnia.
Jak wygląda wyprawa na K2?
Dwaj uczestnicy wyprawy na K2, Marcin Kaczkan i Denis Urubko, spędzili noc w obozie na wysokości 6300 metrów. We wtorek kontynuowali swoją wspinaczkę, by założyć trzeci, już przedostatni obóz na K2 na wysokości 7000 metrów. Ostatni, czwarty obóz zostanie rozbity na wysokości wynoszącej 7900 metrów.
Kaczkan i Urubko są najwyżej pośród wszystkich uczestników wyprawy. We wtorek podążyli za nimi Dariusz Załuski oraz Maciej Bedrejczuk. Reszta uczestników znajduje się w bazie na wysokości 5150 metrów. W środę z bazy wyruszą Adam Bielecki i Janusz Gołąb. W kolejce czekają jeszcze Piotr Tomala, Artur Małek, Rafał Fronia i Marek Chmielarski.
Bottleneck
Wszystkie wyprawy na szczyt K2 związane są z tym miejscem. Wkraczając na K2, alpiniści przeważnie wybierają tzw. żebro Abruzziego, nazwane po księciu Abruzzi, który w 1909 roku odnalazł nową drogę przy próbie wejścia na szczyt góry. A tam na wspinaczy czeka najtrudniejszy moment, czyli wąski kuluar "Bottleneck". Jest on przykryty serakiem, czyli wielką bryłą lodu. Ten odcinek jest szczególnie narażony na lawiny. Na 14 ostatnich wypadków śmiertelnych aż 13 miało miejsce właśnie tam.
Jednak pomimo ogromnego niebezpieczeństwa wynikającego z wysokości (przekraczającej 8300 metrów) oraz stromizny, "Bottleneck" pod względem technicznym jest najszybszą drogą na szczyt. Istnieje możliwość ominięcia jej, lecz jest to bardzo trudne i do tej pory udało się to tylko dwóm alpinistom w 1939 roku. Co ciekawe, w 2009 roku Dave Watson stał się pierwszą osobą, która zjechała na nartach z "Bottleneck". Polak Andrzej Bargiel próbował zjechać w 2017 roku z całej góry, ale niestety nie dał rady.