"Moja godność to Ania". Tak się przedstawia. Wraca z Krakowa. Była na nagraniu "Rozmów w toku". Producentów zachęciła swoim filmikiem, który przygotowała z czterema dziewczynami. - Wiesz, taki pod palmami, w bikini. I wzięli nas do programu.
Ania* jest szczupłą, atrakcyjną blondynką. Z Drzyzgą rozmawiała w programie o swoim brzuchu. O tym, że pokazuje go na imprezach. Przyznaje, że musiała "walnąć ściemę" i że pogawędka była trochę ustawiona. Ona wiedziała, o co spyta Ewa, a sama wcześniej została poinstruowana, jakich odpowiedzi ma udzielać. Nie dała się jednak obrazić. - Koleś powiedział mi, że skoro daję się dotykać po brzuchu, to na pewno i gdzieś wyżej. Powiedziałam mu wtedy, że chyba pomylił głowę z inną częścią ciała - chichocze.
Za pięć minut rozmowy z Ewą i "gadanie głupot" dostała 600 złotych. Od razu, w kopercie. Ale na emisję programu ze swoim udziałem musi czekać do jesieni.
Program jest szybko, za to na 50 złotych za statystowanie czeka się do trzech
miesięcy. Ania dopiero za jakiś czas wybiera się po zapłatę za udział w reklamie, która w telewizji jest emitowana już od dawna. Mimo wszystko twierdzi, że się opłaca. I służy pomocą. Proponuje, że poda mi parę numerów. Dyktuje je przez 40 minut. Ostatecznie na mojej liście są 33 kontakty. Do agencji Absolwent, Akordeon, Archetyp, Esprazna, Marszal, Stars Impressariat. Opcji jest kilka. Można zostać statystą, epizodystą, wziąć udział w serialu, reklamie, lub mieć wywiad.
Płacą tyle samo
Pracy nie dostaje się jednak od ręki - trzeba wypełnić formularze zgłoszeniowe. W Absolwencie zapisy trwają w środy od 11 do 15. Warto przejść się do biura, bo agencja współpracuje ze wszystkimi produkcjami telewizyjnej Dwójki: "Barwami Szczęścia", czy "M jak Miłość".
Akordeon wymaga wysłania maila z danymi kontaktowymi, ale przede wszystkim liczy się zdjęcie. Takie same wymogi ma Eliza, która organizuje ludzi do "Klanu". Ania wyznaje, że zna nawet świadków śmierci Rysia.
W ABE Studio najważniejszy jest refleks. Jeśli do 18 zdążę wysłać imię, nazwisko i kontakt, już na drugi dzień otrzymam angaż. Nie ma jednak szans na pracę w weekendy.
Nadzieje na wystąpienie na wielkim ekranie daje Stars Impressariat. Od kwietnia wznawiane będą zdjęcia na planie filmu o Wałęsie. W serialach też jest "przestój", prawdopodobnie ze względu na fatalną pogodę. Mam odezwać się we wtorek. A do tego czasu mogę wziąć udział w produkcjach "Ukryta prawda" oraz "Malanowski i partnerzy". Ale nie od razu, do wszystkiego trzeba dojść małymi kroczkami. Zaczyna się od castingów. We wtorki, środy i czwartki. Między 11 a 14, a później od 15 do 18. - Trzeba zagrać kłótnię, czy "jakiś tam smutek" - wyjaśnia moja rozmówczyni. Dodaje, że umiejętności aktorskie nie są zbyt ważne. Ale wymagania wizerunkowe dość duże. Liczy się kolor oczu, włosy i wzrost. Ja na dzisiejsze nagranie nie miałam szans. Bo chociaż data w metryce producentce odpowiadała, to mój wzrost był już niewystarczający.
Pracownicy agencji informacjami i propozycjami sypią jak z rękawa. Milkną po pytaniu: ile za to dostanę? Najczęstszą odpowiedzią jest, że wszystko zależy od zlecenia. Kiedy padają konkretniejsze kwoty, ich wysokość jest porównywalna w każdej z firm. Statyści dostają 50 złotych, aktorzy ról epizodycznych 60 złotych, a uczestnicy reklam 100.
Za co ta stawka? Za dzień zdjęciowy. Od dwóch do 12 godzin. Zaczyna się o różnej porze. Ani zdarzało się pracować do drugiej w zimną i deszczową noc. - Najczęściej za każdą nadgodzinę płacą 10 procent od podstawowej stawki, czyli dostaniesz jakieś 5 złotych - liczy Ania.
Szansa na sukces
Jeśli telefony nie wystarczą, warto szukać w internecie. Ten aż kipi od ofert. Najlepiej zajrzeć na gumtree.pl i wejść w zakładkę "marketing / media / pr", czy "praca inne". Już na pierwszej stronie znajduje się kilkanaście ofert. M.in. "Do programu Miasto Kobiet poszukujemy osób, które są ofiarami stalkingu. Jeżeli byłeś lub byłaś przez kogoś osaczony, gnębiony poprzez ciągłe wizyty, telefony, smsy, pocztę elektroniczną, podarunki..."
Osoba odpowiedzialna za bohaterów "Miasta Kobiet" wyjaśnia mi, że od
poprzedniego sezonu zmieniła się formuła. Teraz to nie specjalista ocenia problemy uczestniczek programu, ale to one są poszukiwane do konkretnych historii. Przygotowania do nagrania o stalkingu zamykają się dziś.
Ania na pewno wiedziała o tym ogłoszeniu, ale nie pasowała do tematu odcinka. W końcu jest świetnie zorganizowana. Pamięta, u kogo musi odebrać pieniądze, kto wyśle jej kwitki, a z kim podpisała umowę o użycie wizerunku. Mówi jak profesjonalistka, jest "na ty" z Ewą Drzyzgą. - Jutro idę na sesję zdjęciową, a z Vegą jakoś się dogadam. Nakręci mój epizod później.
Twierdzi, że robi to tylko dla pieniędzy. Ale z tonu jej głosu wynika, że lubi rywalizację. - Poszłam na casting do "Na dobre i na złe". Zdenerwowałam się, że mnie nie wzięli i postanowiłam działać - opowiada.
Czy liczy więc na karierę pokroju Magdy Cieleckiej, z którą spotkała się na planie „Hotelu 52”?
Ilona Zawadzka z agencji Stars Impressariat zapewnia, że zdarza się, że na castingu do statystowania wypływają prawdziwe talenty aktorskie. - Większość ludzi nie wierzy w siebie. Przychodząc na spotkanie, nie do końca wiedzą, jakie mają możliwości aktorskie, dlatego głównie szukają pracy jako statyści. Po castingach okazuje się, że są na tyle dobrzy, by dostać role przeznaczone dla zawodowych aktorów.
Rozmowę z Anią przerywa konduktor. Okazuje się, że razem z koleżanką wsiadły do złego pociągu. Między dziewczynami zaczyna się kłótnia przeplatana błaganiami konduktora o litość. W końcu z ust koleżanki pada zarzut: "To, że jesteś gwiazdą nie znaczy, że każdy musi się do ciebie dostosowywać." I każe Ani zapłacić. Koperta od Drzyzgi musiała się uszczuplić.
Koleś powiedział mi, że skoro daję się dotykać po brzuchu, to na pewno i gdzieś wyżej. Powiedziałam mu wtedy, że chyba pomylił głowę z inną częścią ciała.