
Obietnica 15 proc. podwyżek w oświacie padła na początku roku szkolnego, we wrześniu. Płace miały zacząć rosnąć od roku 2018. "Za nami styczeń" – przypomina sejmowa opozycja. Temat wzrostu wynagrodzeń nauczycieli pojawił się podczas wspólnego posiedzenia komisji edukacji oraz samorządu. Wiceszefowa MEN Marzena Machałek wyjaśniła, od kiedy nauczyciele mogą się spodziewać wyższych wypłat.
"Pani minister edukacji Anna Zalewska obiecywała, że nauczycielom wypłaci podwyżki. Te podwyżki zostały obiecane, potwierdzone ustami ówczesnej premier Beaty Szydło. Miały to być podwyżki w wysokości 15 procent, rozłożone na trzy lata: 2018, 2019, 2020. Tymczasem styczeń za nami, podwyżek na razie nie ma" – zapytała podczas posiedzenia sejmowych komisji posłanka PO Urszula Augustyn, była wiceminister edukacji. Zwróciła przy tym uwagę, że im później nastąpi wypłata podwyżek, tym mniejsze szanse na pełne zrealizowanie obietnicy.
Zgodnie z tym, co wróble ćwierkają (...) podwyżki będą wprowadzone od kwietnia, a od kwietnia to już nie będzie 5 procent, tylko 3,7 procent (w skali roku), a odliczając inflację - grubo ponad 2 procent (...) - to podwyżka wyniesie tylko niecały 1 procent. Gdzie jest te 5 procent, gdzie są pieniądze na podwyżki?
– Jasno chcę powiedzieć: była taka obietnica i ta obietnica jest realizowana. Będą wprowadzone podwyżki i będzie to 15 proc., i będzie to wprowadzone w ciągu trzech lat. (...) Podwyżki będą wprowadzone od 1 kwietnia – zapewniła wiceminister Machałek.
Nauczyciele czekają na podwyżki i podwyżki otrzymają: 5 procent w tym roku, kolejne 5 procent od stycznia następnego roku i kolejne 5 procent od następnego roku.
