Takie konkursy w ministerstwie sprawiedliwości zawsze odbywały się raz do roku. Nigdy jednak dotąd sposób rozdzielenia pieniędzy nie budził aż takich emocji. Największe oburzenie wywołał fakt, iż pieniędzy nie dostała Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, bo to - jej zdaniem - oznacza, że nieletnie ofiary przestępstw w Warszawie mają mocno ograniczoną ofertę pomocy. Dlaczego fundacji tej nie przyznano środków? Na pewno nie dlatego, że zabrakło pieniędzy – tych wręcz jest za dużo. Wiemy, co się z nimi stało i co stanie się dalej.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Jak się dokładnie wczytać...
Oficjalnie wiadomo tylko tyle, ile można znaleźć na stronach internetowych ministerstwa sprawiedliwości. A tu o żadnych powodach, dlaczego pieniądze dostanie ta fundacja, a nie inna, mowy nie ma. Jest tylko lista beneficjentów, a na niej 34 pozycje. Gdy zajrzymy z kolei na listę podmiotów, które złożyły wnioski o dofinansowanie, znajdziemy aż 66 pozycji. Czyli 32 projekty zostały odrzucone.
Dlaczego? Czy faktycznie były gorsze niż te, które znalazły uznanie w oczach ministerialnej Komisji Konkursowej? Komisja ta wyjaśnień żadnych nie przedstawiła. Na ujawnionych dokumentach nie ma ani liczby punktów, jakie w konkursie przyznano poszczególnym projektom, ani też sum, jakie przekazano na konkretne inicjatywy. Jednak jak się wczytać dokładnie w to, co jest jawne, można zadać parę pytań w sprawie rozdziału pieniędzy.
Konkurs w zakresie Udzielania pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem oraz osobom im najbliższym oraz Udzielania pomocy świadkom i osobom im najbliższym został ogłoszony przez ministerstwo Zbigniewa Ziobry pod koniec ubiegłego roku. Już na wstępie poinformowano, że maksymalna pula dotacji wyniesie 35 mln zł.
To bardzo dużo, w poprzednim konkursie rok wcześniej do rozdysponowania było 16 mln zł. Przy czym rok temu oficjalnie od razu poinformowano, że spośród 46 nadesłanych ofert wybrano 30, zaś pula przyznanych środków to 15.910.251,25 zł. W tym roku ofert w konkursie spłynęło o wiele więcej – nic dziwnego, skoro pula pieniędzy do podziału została zwiększona ponaddwukrotnie – zgłoszono aż 66 projektów.
Widać gołym okiem
Nie można przy tym powiedzieć, że startowało 66 podmiotów – niektóre stowarzyszenia lub fundacje zgłosiły bowiem dwa lub nawet i cztery wnioski. Był przy tym istotny finansowy warunek – można było się ubiegać o dotację w wysokości maksymalnie 1 mln zł.
I tu od razu nasuwa się pytanie, bo gołym okiem widać, że coś się nie zgadza. Skoro dotacja mogła wynieść najwyżej 1 mln zł, a w konkursie wyłoniono 34 projekty, to maksymalnie wydano na to 34 mln (w końcu niektórzy mogli ubiegać się o mniejsze sumy). A jeśli cała pula wynosiła 35 mln, to należy zadać pytanie: gdzie się podział co najmniej 1 mln zł?
Z pytaniami w sprawie tego konkursu zwróciliśmy się do biura prasowego ministerstwa sprawiedliwości. Od piątku czekaliśmy na odpowiedź. Rzecznik prasowy resortu natomiast nie odbierał telefonu. Nasz informator, który dobrze orientuje się w sytuacji w resorcie, zwraca uwagę, że w tym konkursie wątpliwości mogą dotyczyć sumy znacznie wyższej niż wspomnianego miliona. Jego zdaniem nawet ci, którzy wygrali w konkursie, nie wnioskowali o milion. Zazwyczaj te dotacje wynosiły przed laty po kilkaset tysięcy zł. Z wybranych 34 projektów nie zebrałaby się - jego zdaniem - suma 30 mln.
Gdyby przyjąć takie założenie, że większość projektów opiewała na pół miliona, to by znaczyło, że na pomoc ofiarom przestępstw przekazano tyle, ile rok wcześniej – kilkanaście milionów. A drugie kilkanaście pozostałoby w gestii ministerstwa. Los tych pieniędzy jest już znany.
Ministerstwo odpowiedziało nam dopiero po publikacji tekstu, stanowisko resortu jest zamieszczone w całości na samym dole tekstu. Wynika z niego, że chodzi o sporo więcej niż 1 mln zł, ale wiadomo, co się stało z pieniędzmi i co będzie z nimi dalej.
"Martwimy się, jak zapewnić im pomoc"
Dr Monika Sajkowska, prezeska zarządu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej ta fundacja nazywała się Dzieci Niczyje, dwa lata temu, po ćwierć wieku funkcjonowania, zdecydowała się na zmianę nazwy), przyznaje, że ona o żaden milion nie wnioskowała. Prosiła o sumę znacznie niższą – 370 tys. zł.
To pieniądze, z których od lat Fundacja finansuje pomoc dla dzieci, które padły ofiarą przestępstw – to wsparcie psychologów, terapeutów, korepetytorów pomagających odrabiać lekcje, ale także pomoc polegająca na wykupywaniu bonów żywnościowych.
– Czasem trzeba na przykład zapłacić za rodzinę czynsz, żeby ich nie wyrzucono z mieszkania. Wiele dzieci, którymi się zajmujemy, to ofiary przestępstw seksualnych, których sprawcą jest jedyny żywiciel rodziny. Gdy on trafia do aresztu, oni mają problem, z czego żyć – tłumaczy szefowa Fundacji. Drugiej takiej organizacji w Warszawie, która by świadczyła tego typu pomoc, po prostu nie ma. Dlatego też Monika Sajkowska mówi o tym, że w stolicy pokrzywdzone przestępstwem dzieci mają mniejszy dostęp do zorganizowanej pomocy. I nie ma ona pojęcia, czym kierowało się ministerstwo, podejmując taką decyzję.
Tuż po ogłoszeniu wyników ministerialnego konkursu, na Facebooku Fundacji ukazał się emocjonalny wpis. "Jesteśmy największą organizacją w Polsce, która skutecznie niesie pomoc takim dzieciom od ponad 26 lat. Pytamy Ministerstwo Sprawiedliwości, dlaczego pozbawia wsparcia wiele dzieci – ofiar przestępstw?" – napisano. I - o dziwo - wpis ten doczekał się reakcji resortu Zbigniewa Ziobry. W lawinie komentarzy można znaleźć odpowiedź ministerstwa sprawiedliwości, które zarzuca fundacji, iż ta podaje nieprawdziwe informacje.
"Wymagany limit punktów"
Resort zapewnia m.in., że to nieprawda, iż w Warszawie dzieci-ofiary przestępstw będą teraz pozbawione ministerialnego wsparcia. Po prostu – tym razem konkurs w stolicy wygrał Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i to on będzie udzielał pomocy nieletnim poszkodowanym w wyniku przestępstw.
Ministerstwo Sprawiedliwości
(...) Nieprawdą jest, że „dzieci pokrzywdzone przestępstwem mają ograniczoną ofertę pomocy w stolicy, bo nie ma na nią środków publicznych”. W Warszawie w tym roku konkurs wygrał Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, który środki otrzymane z dotacji Funduszu Sprawiedliwości musi przeznaczać na pomoc dla dzieci pokrzywdzonych przestępstwem.
Nieprawdą jest, że Ministerstwo Sprawiedliwości „pozbawia wsparcia wiele dzieci – ofiar przestępstw”. Każdemu dziecku – ofierze przestępstwa zobowiązane są udzielić pomocy wszystkie organizacje, które otrzymały dotacje z Funduszu Sprawiedliwości.
Nieprawdą jest, że „wniosek złożony (przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę) o dofinansowanie pomocy małoletnim ofiarom przestępstw został odrzucony”. Dotacje z Funduszu Sprawiedliwości są przyznawane na podstawie wyników otwartego konkursu. W 2017 r. w takim konkursie zwyciężyła Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, w tym roku oferta Państwa organizacji nie otrzymała wymaganego limitu punktów, a warunek ten był podstawą do przyznania dotacji. Wyżej ocenioną ofertę złożył m.in. Instytut Psychologii Zdrowia, który będzie świadczył pomoc w Warszawie. (...)
fragment odpowiedi ministerstwa sprawiedliwości zamieszczona na Facebooku na profilu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę
– Ta odpowiedź ministerstwa brzmi tak, jakbyśmy konkurowali z Instytutem Psychologii Zdrowia i z nim przegraliśmy. Tymczasem sytuacja jest taka, że nasze działania są komplementarne: oni pomagają dorosłym ofiarom, a my dzieciom – tłumaczy dr Monika Sajkowska. Przypomina, że w ostatnich latach i IPZ, i jej Fundacja otrzymywały dotacje z Funduszu. Nie rozumie też, dlaczego tym razem "wymagany limit punktów" nie został osiągnięty, ponieważ ostatni wniosek był bliźniaczo podobny do poprzednich – jest to bowiem kontynuacja trwającego programu pomocy.
Chyba że resort planuje wkrótce drugi konkurs, aby rozdysponować tę pozostałą kwotę jeszcze w tym roku. O to także zapytaliśmy w ministerstwie i w przesłanym po publikacji tekstu oświadczeniu resory wyjaśnia, co będzie dalej z pieniędzmi. Gdyby resort ogłosił kolejny konkurs, to byłaby to nowość. Do tej pory tego typu konkursy były rozpisywane tylko raz w roku. Szefowa Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę zwraca jednak uwagę, że w ubiegłym roku zmieniły się nieco przepisy dotyczące Funduszu Sprawiedliwości, więc może i zmieni się dotychczasowa praktyka co do liczby konkursów. Resort w oświadczeniu wysłanym dopiero po publikacji tekstu wyjaśnił, że będą kolejne tury, o czym więcej na końcu tekstu.
Zmiana nazwy. I nie tylko
Do ubiegłego roku był to Fundusz Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem i Pomocy Postpenitencjarnej. Powstał on w 2012 r. i jego powołanie było oceniane pozytywnie. Wcześniej sądy, wydając wyroki, same decydowały na konto jakiej organizacji ma trafić zasądzona nawiązka. Od tego momentu wszystkie orzeczone od przestępców nawiązki zaczęły trafiać na konto Funduszu, którego dysponentem jest minister sprawiedliwości.
Zgromadzone na koncie środki, zgodnie z Kodeksem Karnym wykonawczym, przeznaczone są zaś na głównie pomoc osobom poszkodowanym w wyniku przestępstw oraz ich bliskim (medyczną, psychologiczną czy prawną), ale też na pomoc postpenitencjarną, czyli na rzecz przestępców opuszczających zakłady karne, aby mogli wrócić ma właściwą ścieżkę życia.
W ubiegłym roku nastąpiło parę zmian. Fundusz uzyskał skróconą nazwę (właśnie "Fundusz Sprawiedliwości"), ale istotne było co innego – od teraz już nie tylko organizacje pozarządowe świadczące pomoc ofiarom przestępstw czy świadkom mogą się ubiegać o dotację. I ministerstwo z tej ustawowej zmiany skorzystało bardzo szybko. W listopadzie minister Zbigniew Ziobro przekazał 13 mln zł z konta Funduszu Sprawiedliwości na konto Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Co CBA ma wspólnego z niesieniem pomocy ofiarom przestępstw? Trudno powiedzieć. Informację o tym budzącym wątpliwości wsparciu Biura przekazała wówczas TVN24, ale wiadomość ta przeszła niemal bez echa.
Do Torunia i dla OSP
Znacznie więcej zamieszania wywołała wiadomość, że ok. 600 tys. zł z Funduszu Sprawiedliwości przekazano na Fundację Lux Veritatis o. Tadeusza Rydzyka. A jeszcze większy szum zrobił się, gdy Zbigniew Ziobro pieniądze z FS przekazał strażakom z Ochotniczych Straży Pożarnych. Najpierw, pilotażowo, dotacje pojawiły się w wyborczym rejonie Zbigniewa Ziobry.
10 mln zł przekazał resort na samochody ratowniczo-gaśnicze i inny sprzęt w blisko 150 gminach województwa małopolskiego. To stało się jeszcze pod koniec ubiegłego roku. W tym roku zaś minister Ziobro zapewnił, że na tym nie koniec – w sumie dla OSP resort chce dać 100 mln zł. Jak pisał serwis INNPoland.pl, ta hojność bez wątpienia nie jest przypadkowa – w ten sposób obecnie rządzący chcą wygryźć ludowców. OSP bowiem uchodzi za bastion PSL.
100 mln zł to już jest suma przyprawiająca o zawrót głowy. Szczególnie jak się ją porówna z kwotą 16 mln zł, która w ubiegłym roku została przeznaczona na rzeczywistą pomoc dla ofiar przestępstw. A i tak, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy od naszego informatora, który orientuje się w sytuacji w ministerstwie sprawiedliwości, środków do rozdysponowania jest o wiele więcej.
W tej sytuacji naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego dotacji nie otrzymały różne organizacje, które ubiegały się o środki i które od lat z powodzeniem pomagają ofiarom przestępstw. Na pewno bowiem wytłumaczeniem nie jest brak pieniędzy.
Koszty obsługi
Nasz rozmówca zwraca uwagę na jeszcze jeden fakt – zgodnie z rozporządzeniem Zbigniewa Ziobry z września ubiegłego roku, "koszty obsługi Funduszu Sprawiedliwości nie mogą przekroczyć 2,5 proc. planowanych przychodów Funduszu Sprawiedliwości". Przy miesięcznych wpływach na konto Funduszu rzędu 16 mln zł na jego obsługę można zatem przeznaczyć 400 tys. zł. Według jego informacji, środki te mogą być przeznaczane m.in. na wynagrodzenia pracowników ministerialnego Wydziału Pomocy Pokrzywdzonym oraz Przestępstw przeciw Rodzinie i Opiece w Departamencie Spraw Rodzinnych i Nieletnich oraz na zatrudnianie nowych.
W ostatnich miesiącach w Wydziale tym przybyło etatów. W grudniu ogłoszono wyniki naboru rozpoczętego w październiku. Poszukiwano specjalistów "do spraw analiz dotyczących działania Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej – Funduszu Sprawiedliwości". Zatrudniono dwie osoby – jedną z nich był kandydat z Raciborza, rodzinnego miasta 27-letniego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia. To właśnie Wosiowi w resorcie podlega Departament zajmujący się obsługą Funduszu Sprawiedliwości. Imię i nazwisko nowo zatrudnionego pracownika Wydziału łatwo znaleźliśmy w wyszukiwarce – i on, i wiceminister Woś kończyli I LO w Raciborzu, nie byli w jednej klasie, ale obaj maturę zdawali w 2010 r.
W sprawie dotacji z Funduszu Sprawiedliwości pojawia się mnóstwo pytań – i o to, kto nie dostał pieniędzy, i o to, kto je otrzymał i dlaczego. Liczymy na to, że resort udzieli nam odpowiedzi. Zapowiadamy jednocześnie, że planujemy kontynuację tematu.
ODPOWIEDŹ MINISTERSTWA SPRAWIEDLIWOŚCI
Informujemy, że nieprawdą jest, jakoby „były poważne wątpliwości” w sprawie Funduszu Sprawiedliwości i jakoby nie wiadomo było, „gdzie się podział co najmniej 1 mln zł”.
W konkursie Funduszu Sprawiedliwości w zakresie udzielania pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem oraz osobom im najbliższym i świadkom przewidziano do rozdysponowania 35 mln zł. Była to maksymalna pula środków, co nie jest równoznaczne z tym, że mogła być w całości przyznana. W ramach konkursu przyznano w sumie ponad 22 mln zł (22 092 654,69 zł na rzecz 34 podmiotów (na ponad 60 zgłoszonych), które w postępowaniu konkursowym spełniły wszystkie wymagania. Oferty pozostałych organizacji nie osiągnęły w tym konkursie minimalnej liczby punktów i Minister Sprawiedliwości, jako dysponent Funduszu Sprawiedliwości, nie mógł im przyznać dotacji.
Organizacje te, jak również inne, które nie wzięły udziału w rozstrzygniętym konkursie, będą mogły ubiegać się o dotacje w kolejnych konkursach i naborach wniosków, które przewiduje Ministerstwo Sprawiedliwości. Niewykorzystana kwota z puli 35 mln zł nie „pozostanie w Ministerstwie”, lecz będzie rozdysponowana w kolejnych ogłaszanych projektach. W sumie w 2017 i 2018 roku środki z Funduszu Sprawiedliwości na pomoc pokrzywdzonym przekroczą 180 mln zł. Są to znacznie wyższe sumy niż w ubiegłych latach.
Reklama.
Nie sądzę, żeby ktoś wnioskował o milion na pomoc ofiarom przestępstw. Milion to jest naprawdę duża suma, trzeba to potem udokumentować, jak się to wszystko wydało. Wydaje mi się, że te wnioski dotyczyły sum gdzieś w okolicach 500 tys. zł.
Dr Monika Sajkowska
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Ogłoszenie wyników konkursu nastąpiło z ponadtygodniowym opóźnieniem. Śledziliśmy zmiany na stronie internetowej ministerstwa i tylko stąd wiemy, że nasz projekt nie zyskał akceptacji. Dlaczego? Nie mamy pojęcia. W poniedziałek wystąpiliśmy o ujawnienie protokołu z posiedzenia Komisji Konkursowej, która decydowała o podziale środków. Liczymy, że stamtąd dowiemy się, skąd taka decyzja.
dr Monika Sajkowska
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Nam chodzi o ciągłość pomocy. Wniosek był zatem taki sam jak poprzednie. Brak dotacji na kontynuację tej pomocy oznacza zaś, że nagle w próżni zawisają te dzieci, które są pod naszą opieką. Gdyby w konkursie zgłosił się ktoś, kto podjąłby się za nas pomocy dzieciom - ofiarom przestępstw w Warszawie, to oczywiście bym to zrozumiała – wygrał lepszy i to on teraz będzie świadczyć pomoc. Ale nikogo takiego w stolicy poza nami nie ma.
Miesięcznie, głównie z orzekanych nawiązek, na konto Funduszu wpływa 16-18 mln zł. Tylko niewielka ich część jest wydawana na pomoc dla ofiar przestępstw, a tak miało być w założeniach. W 2017 pod koniec roku na koncie Funduszu zostało ponad 200 niewydanych mln zł.