Reklama.
Polscy himalaiści nie mają szczęścia. Najpierw przerwali wyprawę na K2, żeby ratować Elizabeth Revol i Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat. Francuzkę udało się bezpiecznie sprowadzić na dół, Mackiewicz pozostał na wysokości 7200 metrów. Potem jeden ze spadających kamieni złamał nos Adamowi Bieleckiemu, jednemu z dwójki himalaistów, którzy dotarli do Revol na Nandze. Dzień później inny spadający kamień złamał kość przedramienia Rafała Froni, który czeka na śmigłowiec, który zabierze go do szpitala.
Spadające kamienie to niejako znak rozpoznawczy "Drogi Basków", czyli szlaku na K2, którym podążała polska wyprawa. Dwa wypadki wystarczyły, żeby podjąć decyzję o zmianie trasy. W tej chwili Polacy czekają na zagojenie się rany Bieleckiego, który z powodu złamania nosa ma utrudnione oddychanie, później podejmą próbę dojścia na szczyt inną trasą. Jeśli się uda, byłoby to pierwsze udane zimowe wejście na K2.