"Niektóre media chciały się wcisnąć w zakątek naszego przeżywania, ale nigdy na to nie szliśmy" –
mówi w RMF FM ojciec Kamila Stocha. Bronisław Stoch opowiedział o tym, dlaczego nie chce, by dziennikarze uczestniczyli w tym, jak kibicuje synowi. I jak siedzi jak na szpilkach, choć tu już czwarte igrzyska jego syna. Rodzina, jak powiedział, trochę się już przyzwyczaiła.
Bronisław Stoch i cała rodzina oglądają skoki Kamila w rodzinnym Zębie. Jest stres i niepokój, ale starają się zachować spokój. Nie mają żadnych rytuałów, które w czasie kibicowania mogłyby im towarzyszyć. "Nie nabyliśmy ich i staramy się też nie fetyszyzować, nie wikłać się w takie właśnie nawyki czy przymusowe czynności czy rytuały. Po prostu staramy się w każdym momencie naturalnie reagować" – opowiedział w RMF FM Bronisław Stoch.
Jak powiedział, rodzina stara się nie histeryzować w momentach, gdy dzieje się dobrze lub źle: "Przynajmniej tak się staramy, żeby nasze reakcje nie wykraczały poza pewną granicę nieprzyzwoitości – tak bym to nazwał".
Na pewno w tym rodzinnym przeżywaniu nie ma mediów. Ojciec Kamila Stocha wyraźnie to podkreślił. "Nie lubimy szopki. Nie wszystko jest na sprzedaż, są pewne reakcje, jest swobodna atmosfera, która pozwala nam na to, na co pozwala aura prywatna" – powiedział.
Ojciec Kamila Stocha opowiedział też o tym, co jest sukcesem jego syna. I fajna ojcowska duma z jego słów przebija. "Jest dobrze rozwinięty. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie, intelektualnie. Jest dojrzałym facetem, zna pewne wartości. Jest dobrze zorientowany w życiu. On sam nie lubi histeryzować, nie lubi wyskakiwać poza normę" – powiedział. I ta normalność, jego zdaniem, może się ludziom podobać.