
Fatalne warunki to jedno. Kapryśna pogoda w Pjongczang sprawiła, że zawodnicy w zależności od siły i kierunku wiatru mieli dramatycznie nierówne szanse. Jest jednak jeszcze coś, co sprawia, że skoki w Pjongczang mogą wydawać się przygnębiające w kontekście sportowej wagi imprezy.
REKLAMA
Kibice przyzwyczajeni do tłumów na konkursach Pucharu Świata w Zakopanem mogą przecierać oczy ze zdumienia. Dzikie tłumy w zimowej stolicy Polski podczas PŚ w skokach sprawiały, że do najgorszych praktyk posunęły się koniki, które wyczuły zarobek. W internecie można było znaleźć bilety nawet z kilkudziesięciokrotnym przebiciem w cenowym.
Sukcesy Kamila Stocha sprawiły, że pół Polski śledziło przed telewizorami konkurs skoków na igrzyskach w Pjongczang. Jednak to, co widać na trybunach, zdumiewa. Zamiast dzikich tłumów, jakie znamy z Zakopanego, pustki. Widzimy jedynie grupki kibiców, głównie Polaków, Niemców, Austriaków czy Szwajcarów. Powiewa kilka flag, można pomyśleć, że to trening, a nie walka o olimpijskie medale.
Przypomnijmy, Stefan Hula i Kamil Stoch, prowadzili po pierwszej serii skoków, niestety – w drugiej skoczyli o wiele słabiej, co nie wystarczyło nawet do zdobycia jakiegokolwiek medalu. Kamil Stoch zajął ostatecznie 4. a Stefan Hula – piąte miejsce w Pjongczang i Polscy kibice musieli obejść się smakiem.
