Kamil Stoch po konkursie skoków narciarskich na małej skoczni w Pjongczang.
Kamil Stoch po konkursie skoków narciarskich na małej skoczni w Pjongczang. Kuba Atys/Agencja Gazeta

Kamil Stoch i Stefan Hula po pierwszej serii rozbudzili apetyty polskich kibiców. Polscy skoczkowie prowadzili, jednak ostatecznie zajęli czwarte i piąte miejsce, a więc teoretycznie najgorsze, bo tuż za podium. Tuż po konkursie na gorąco komentowali występ.

REKLAMA
Stoch jest zdania, że wykonał dobrą pracę na skoczni w Pjongczangu. – Czuję rozczarowanie. Zabrakło bardzo mało. 25 cm , długość mojej stopy, ale nie pójdę przecież płakać – powiedział Kamil Stoch. Zauważył jednak, że skoki były spóźnione i musi popracować nad pozycją dojazdową. Stoch nie składa jednak broni na igrzyskach w Pjongczangu. Zauważył, że zostały jeszcze dwa konkursy skoków.
Z kolei Stefan Hula kilkukrotnie pytał reportera TVP: "co mam powiedzieć". Polski skoczek ostatecznie zakończył konkurs w Pjongczangu na piątym miejscu, choć po pierwszej serii prowadził. – Starałem się wykonać wszystko jak najlepiej. Ale to są skoki, nie wszystko zależy od nas. Później pojawiły się punkty odjęte z kosmosu – analizował Stefan Hula na gorąco po drugiej serii konkursu. Podobne zdanie na temat odjęcia punktów Huli miał Kamil Stoch. – Stefan "wybombił" świetny skok w pierwszej serii. W drugiej nie wiem, dlaczego odebrali mu 15 punktów za wiatr. Myślałem, że będzie medal – komentował Kamil Stoch.
Wcześniej swoje złe skoki, komentowali w kontekście fatalnych warunków atmosferycznych Maciej Kot i Dawid Kubacki. Kot nazwał skoki w Pjongczang parodią. Kubacki skomentował, że dostał worek cementu na plecy. Hula zauważył jednak na koniec, że piąte miejsce to i tak dla niego ogromny sukces.