Każdy, ale to naprawdę każdy chciał kiedyś śpiewać. Niektórzy myśleli o karierze w stylu Britney, inni ćwiczyli układy synchroniczne za Backstreet Boys, kolejni przeżywali duchowe uniesienia z Bjork, a jeszcze inni postanowili założyć zespół.
Według Wiki Królikowskiej z Kremu są dwa sposoby na skuteczne założenie zespołu. Pierwszy jest spontaniczny, między członkami kapeli musi wytworzyć się chemia, którą Królikowska porównuje do miłości. Drugim sposobem jest samodzielne tworzenie muzyki i zatrudnianie do współpracy innych muzyków. Wokalistka zaznacza, że jeśli myślimy o założeniu pierwszej w swoim życiu kapeli warto zainwestować w namiętność. „To tak jak z pierwszym chłopakiem. Wpada się w to niespodziewanie, nie wiedząc czego można się tak naprawdę spodziewać.” – dodaje.
Ciężko stwierdzić czy łatwiej było założyć zespół teraz czy dwadzieścia lat temu. Teraz możliwości promocyjne i techniczne są nieporównywalnie większe, ale równocześnie konkurencja wzrosła. Tomasz Organek z Sofy: „Trudno być oryginalnym, a właściwie tylko to już przesądza o sukcesie grupy.”
Musi być konkretna, przyciągająca uwagę, ale nie warto się do niej przywiązywać – zawsze można ją zmienić. Gorzej z fanpage'em na Facebooku, który już taki łaskawy nie jest i nie podlega tylu zmianom. Inspiracje muszą być dziwne i przyciągające uwagę. Pamiętajcie, że nie wolno przesadzić z długością, a w dobrym tonie jest język obcy.
Skład
Maciek Piasecki, recenzent muzyczny oraz menadżer zespołu The Phantoms mówi: „Mitem jest stwierdzenie, że zespół tworzy czterech najlepszych kumpli. Zwykle to są ludzie, którzy się lubią, ale nie są jakoś specjalnie ze sobą związani, to jest ich praca. Tak właśnie było m.in. z Beatlesami, mit najlepszych przyjaciół wykreował ich menadżer.” Czyli trzeba być bardziej U2 niż Spice Girls. Girl power nie pomogła dziewczynom, które przez kilka błędów marketingowych wylądowały na cmentarzysku popkultury.
Promocja
Kiedyś był MySpace i wszystko wydawało się prostsze. Parę zespołów rozwinęło dzięki niemu skrzydła, lecz portal nie wytrzymał konkurencji niebieskiego giganta i powoli zwija żagle. Co teraz? Królikowska wskazuje na Soundcloud, Piasecki na Sonicbits. Organek: „Po sukcesie MySpace powstało bardzo dużo portali proponujących podobną promocję młodych talentów. Ja sam pogubiłem się w nich wszystkich.” Dodaje, że i tak głównym narzędziem promocji pozostaje nieustannie Facebook.
Najgorsze co można zrobić po założeniu zespołu to iść do talent show. Nie dość, że trzeba będzie publicznie upokarzać się w studio i śpiewać piosenki sprzed kilku dekad, które ograne są już na wszystkie strony, to jeszcze płaszczyć się przed telewidzami i układać palce w numery smsów, „o które bardzo bardzo bardzo bardzo was prosimy kochani!!!”. Wszystko oczywiście w ramach wątpliwej jakości sukcesu, który przemija wraz z kolejnym sezonem w TV.
Zakładając zespół warto umieć grać na jakimś instrumencie, warto go też posiadać. Królikowska sprzedała swoje pianino, by kupić pierwszy syntezator, który służy jej do dziś. Inne zdanie ma Tomek. Twierdzi, że w dobie niesamowitej cyfryzacji i obróbki muzyki nie trzeba umieć grać na niczym, choć moda na występy na żywo wraca wraz z falą retro. Zaczynamy odreagowywać po wielu elektronicznych latach, a chłopak z gitarą znów byłby dla nas parą.
Sukces
Nie jest jasny i oczywisty. Są gwiazdy sponsorowane przez wytwórnie, są też takie, którym tata kupuje pięć minut sławy swoimi milionami. Są celebrytki, które śpiewają, tańczą, malują, piszą i mają własne zespoły wyświetlane w komercyjnych stacjach, ale najważniejsze wydaje się co innego. „To szczerość. Prawdziwych fanów muzyki nie oszukasz. Jeśli będziesz ściemniać to prędzej czy później to się wyda i wyjdziesz na debila” – mówi Wiki. Dlatego właśnie garażowe zespoły kilku znajomych z liceum zawsze będą miały dla mnie większą wartość niż najbardziej nawet przypudrowana gwiazdka Disneya.