Kora od wielu miesięcy mieszka z mężem Kamilem Sipowiczem na Roztoczu, gdzie odpoczywa od blichtru Warszawy.
Kora od wielu miesięcy mieszka z mężem Kamilem Sipowiczem na Roztoczu, gdzie odpoczywa od blichtru Warszawy. Stefan Romanik/AG
Reklama.
Kora przyznała w rozmowie z "Vivą", że choć stan jej zdrowia się poprawił, to żyje z pewnym wyrokiem, dlatego nie chce poświęcać czasu czemuś, co musiałaby przerwać, by przejść kolejną terapię. Kora odebrała wyniki badań, które mogą napawać optymizmem.
– Ludzie pytają mnie często: "No, jak to? Nie brak ci tego wszystkiego, co zostawiłaś za sobą? Ludzi, kipiącego życiem miasta? Teraz leczy mnie też Roztocze. Dla miejscowych często to jest niepojęte, że ktoś nie chce blichtru wielkiego świata. Pewnie nas też by tu nie było, gdyby nie sytuacja, która jest, jaka jest" – opowiedziała Kora o obecnym życiu na Roztoczu, gdzie od kilku miesięcy mieszka z mężem Kamilem Sipowiczem.
– Jednak dokonałam pewnego wyboru. Mogłabym dochodzić do zdrowia w Warszawie i wrócić do pracy koncertowej, bo o to głównie chodzi. Ale nie wiadomo, czy byłabym w stanie udźwignąć taki wysiłek. Może byłby skazany na straty? Ja żyję z pewnym wyrokiem. Zrobię próby, poświęcę temu pół roku, wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, po czym nagle okaże się, że mój stan się pogorszył, muszę wziąć chemię i co wtedy? – dodaje piosenkarka.
Dwa lata temu kontrowersje wzbudziła prośba Kory o pomoc w finansowaniu genetycznego raka jajnika. Internauci zarzucali Korze, że jest zbyt bogata, by chorując na raka prosić o wsparcie. Kora prosiła o pomoc w sfinansowaniu leków. Miesięczny koszt leczenia piosenkarki - jak mówiła - wynosi 24 tys. zł.
źródło: Viva