Pojawiły się pierwsze od wielu miesięcy informacje o stanie zdrowia Olgi "Kory" Jackowskiej, która choruje na genetycznego raka jajnika. Jak mówi piosenkarka, powrót do działalności artystycznej jest niemożliwy, gdyż mogłaby nie podołać takiemu wysiłkowi.
– Ludzie pytają mnie często: "No, jak to? Nie brak ci tego wszystkiego, co zostawiłaś za sobą? Ludzi, kipiącego życiem miasta? Teraz leczy mnie też Roztocze. Dla miejscowych często to jest niepojęte, że ktoś nie chce blichtru wielkiego świata. Pewnie nas też by tu nie było, gdyby nie sytuacja, która jest, jaka jest" – opowiedziała Kora o obecnym życiu na Roztoczu, gdzie od kilku miesięcy mieszka z mężem Kamilem Sipowiczem.
– Jednak dokonałam pewnego wyboru. Mogłabym dochodzić do zdrowia w Warszawie i wrócić do pracy koncertowej, bo o to głównie chodzi. Ale nie wiadomo, czy byłabym w stanie udźwignąć taki wysiłek. Może byłby skazany na straty? Ja żyję z pewnym wyrokiem. Zrobię próby, poświęcę temu pół roku, wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, po czym nagle okaże się, że mój stan się pogorszył, muszę wziąć chemię i co wtedy? – dodaje piosenkarka.