
Bimber to najbardziej polska aplikacja na smartfony. Jej niezwykle popularny pierwowzór, czyli Tinder, służy (z założenia) do umawiania się na randki i spotkania. W Bimbrze też "ustawiamy się" z innymi ludźmi, ale na wspólne picie alkoholu i imprezy. Aplikacja stała się hitem sieci, więc postanowiłem sprawdzić, jak działa w praktyce.
Nic dziwnego, że aplikacja okazała się przebojem. Każdy przynajmniej raz w życiu chciał z kimś wyjść, ale wszyscy byli zajęci, lub dostał propozycję, ale też nie mógł. Bimber rozwiązuje ten problem. Aż dziwne, że taka aplikacja wyszła dopiero teraz. Oczywistą sprawą jest to, że mogła powstać tylko w naszym kraju. – Pomysł pojawił się jako żart na jednym ze spotkań z przyjaciółmi. “A może by tak stworzyć aplikacje Bimber?”. Nie potrzeba mi wiele, żeby przejść od pomysłu do działania – mówi naTemat autor Bimbra, Maciej Srokowski.
"Bimber charakteryzuje się żartobliwą i chwytliwą nazwą jedynie dla Polaków. Najistotniejszą funkcją aplikacji jest tworzenie imprez. A impreza może być różna. Niech będzie nawet bez alkoholu, byleby w towarzystwie. Na Bimbrze można umówić się do kina, na grę w piłkę, czy wspólne zwiedzania miasta, do którego wpadliśmy na kilka dni.
Chyba najwięcej zajęło mi przemyślenie tego, jak to ma działać, a szczególnie system tworzenia imprez. Przerabiałem go chyba z 10 razy zanim byłem zadowolony z efektu. Chociaż dalej są rzeczy które mógłbym poprawić."
W tym miejscu miały być teksty w stylu: "koniec z piciem do lustra!", "rewolucyjny wynalazek polskiego programisty!", "nie śpię, bo umawiam się na piwo". I tak dalej. Niestety, o ile aplikacja Bimber działa bez zarzutu, o tyle zawinił (jak zwykle) czynnik ludzki. Pojechałem na alkoholową "randkę w ciemno", niestety nie wszyscy podeszli do tego na poważnie albo miałem ogromnego pecha.
