Po 11 dniach walki o życie zmarł 37-letni Paweł. Zostawił żonę i trójkę dzieci, a Adrian C., który trzykrotnie ugodził go nożem, twierdzi, że nic nie pamięta, tak był pijany. Przerażająca historia rozegrała się w centrum Warszawy, przed miesięcznicą smoleńską, w okolicy zabarykadowanego barierkami Krakowskiego Przedmieścia. I niejednemu przywołała w pamięci Ryszarda Cybę, człowieka, który w Łodzi zaatakował działaczy PiS.
"Pojawił się drugi Cyba i w mediach cisza?". "Następny Cyba w amoku?", "Ofiara Cyby2" – to nie nasz wymysł, takie skojarzenia krążą już w sieci. A także opinie, do czego może dziś w Polsce doprowadzić nienawiść polityczna.
Ryszard Cyba kierował się właśnie takimi motywami, gdy w październiku 2010 roku wszedł do łódzkiej siedziby PiS i z zimą krwią oddał pięć strzałów w kierunku jednego z działaczy. Marek Rosiak zginął na miejscu. Drugi – Paweł Kowalski – kilka razy został dźgnięty nożem, ale przeżył. Ryszard Cyba miał wtedy 63 lata, podobno krzyczał, że "chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców". Został skazany na dożywocie.
Nie spodobały mu się barierki
Czy słuszne są dziś takie skojarzenia? Wokół śmierci 37-letniego Pawła, pracownika Tramwajów Warszawskich, w sieci zaczęła narastać polityka. Przypomnijmy – do zdarzenia doszło przed ostatnią miesięcznicą smoleńską, według doniesień medialnych 26-letniemu Adrianowi C. nie spodobały się barierki na Krakowskim Przedmieściu.
– Co za cwel je tutaj ustawił!? – miał krzyknąć. Na co z kolei zareagował przechodzący obok Paweł K. Znalazł się tam przez przypadek, wracał ze spotkania ze znajomymi i usłyszał te słowa. Doszło do szarpaniny. Adrian C. miał nóż, którym trzykrotnie dźgnął swojego przeciwnika.
– Z tego, co wiemy, doszło do nieporozumienia między dwoma grupkami, które były pod wpływem alkoholu. Doszło do mocniejszej wymiany zdań między Pawłem K. a drugim człowiekiem, który go ugodził. I tak się wszystko zaczęło – mówi nam prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie.
Paweł K. przez 11 dni walczył w szpitalu o życie. Nie udało się. Zostawił troje dzieci w wieku 11 i 3 lat oraz 18 miesięcy. – Znałem Pawła. Był to niezwykle życzliwy człowiek. Jestem tym bardziej zszokowany, gdyż była to osoba niezwykle spokojna i wyważona. O dużej kulturze osobistej – mówi naTemat Michał Powałka, rzecznik Tramwajów Warszawskich. Paweł był inżynierem. – Zajmował się modernizacjami tras tramwajowych, inwestycjami. Prowadził wiele ważnych projektów – dodaje.
"Adrian C. to typowy KODziarz"
Dramatycznemu zdarzeniu, które – jak przyznają nawet w prokuraturze – na początku właściwie przez media nie zostało zauważone, zaczęto nagle przyklejać łatkę polityczną. W internecie zaczęły pojawiać się sugestie, że Adrian C. to po prostu "typowy KODziarz i UBywatel, po prostu bandzior". "Kwestią czasu było wyhodowanie przez "opozycję totalną" drugiego Cyby", "Tak hoduje nienawiść opozycja wraz z sprzyjającymi im mediami", a nawet "Zwolennicy opozycji w akcji" – do takich wniosków dochodzą internauci. Inni, że to wina polityki PiS, którą szczują na siebie ludzi i taki mamy efekt.
Na każdym portalu, również tych prawicowych, znajdziemy dziś skrajne opinie na temat tego zdarzenia – jedni krzyczą na PiS, drudzy na opozycję.
"Do niczego się nie przyznaje"
Kim jest Adrian C. który wywołał takie emocje? Ma 26 lat. Urodził się w Warszawie, zamieszkały w Pruszkowie. Ma wykształcenie średnie, z zawodu jest technikiem informatykiem. – Na tym etapie nie podał danych dotyczących miejsca zatrudnienia – mówi nam prokurator Łukasz Łapczyński. Adrian C. sam powiedział potem, że był pijany. Na 3 miesiące trafił do aresztu. – Nie przyznał się do stawianego mu zarzutu. Oświadczył, iż nie pamięta przebiegu zdarzenia – mówi prokurator.
Trudno czegokolwiek więcej się o nim dowiedzieć. – Dla mnie to była banda łobuzów, po alkoholu, która zaatakowała bezbronnego człowieka – mówi nam jeden z rozmówców, prosząc o zachowanie anonimowości. – Wszystko jedno, jaki był powód, ten człowiek miał nóż. Zginął ojciec trójki dzieci, bardzo młody człowiek. Zdarzyła się tragedia w centrum Warszawy. Każdy mógł się znaleźć na jego miejscu.
Pomoc dla rodziny
W Tramwajach Warszawskich cały czas szok. – Pracownicy szybko się zjednoczyli. Najpierw zbierali krew dla Pawła, teraz trwa zbiórka pieniędzy dla jego rodziny. Nasza spółka objęła też wsparciem psychologicznym rodzinę Pawła – mówi Michał Powałka.
Zbiórka trwa również w internecie, prowadzi ją Tour de Fundacja - Akcja Charytatywna. "Zrzutka MUSI być też naszym sprzeciwem przeciwko "codziennym" zabójcom chodzącym po naszych ulicach, atakującym oraz zabierającym nam tych, których tak bardzo kochamy i potrzebujemy w codziennym życiu" – napisali organizatorzy.