Mróz nie odpuszcza. Tylko w ostatnich dwóch dniach w Polsce zamarzło ok. 10 osób. Na ulicy przy dużym skrzyżowaniu w Łodzi, na ławce przed blokiem w Słupsku, na drodze koło wsi... 31-letni Dariusz z Kolonii Skarszewek zamarzł w rowie około 50 metrów od swojego domu. – Ciało częściowo było pod taflą lodu. Znalazła go mama. Jej krzyk słyszeli chyba wszyscy sąsiedzi – opowiada nam jeden z mieszkańców.
Słyszymy, że znów ktoś zamarzł, że od listopada było już w Polsce ponad 50 takich przypadków. I oceniamy anonimowych ludzi po najmniejszej linii oporu – że alkohol, że bezdomny. Choć za każdym takim przypadkiem kryje się ludzki dramat. A ten najświeższy, z Kolonii Skarszewek, jest szczególnie wstrząsający.
31-letniego Darka znalazła mama. W niedzielę, koło 14-ej. Leżał w rowie koło drogi, kilkadziesiąt metrów od swojego domu. – Leżał twarzą do góry, jakby na chwilę, jakby chciał odpocząć. Miał kaptur na głowie – mówi nam jeden z mieszkańców.
Alkohol? Może chory?
Kolonia Skarszewek znajduje się w województwie wielkopolskim, niedaleko Kalisza. Liczy niewiele ponad 400 mieszkańców, wszyscy się tu znają. Śmierć Darka wstrząsnęła małą miejscowością, jak mało co. – Nie wiemy, jak długo leżał w tym rowie. Jak ktoś jedzie samochodem, to nie było szans, żeby go zauważyć, bo rów jest głęboki. Nawet jak ktoś idzie drugą stroną drogi, to by go nie zobaczył – mówi mieszkaniec.
Co się stało? Na lokalnych forach trwają spekulacje. Wypadek? Ktoś go zepchnął? Był chory i upadł? Alkohol? Taka przyczyna pada chyba najczęściej, choć policja dopiero rozpoczęła dochodzenie, bada przyczyny.
– Nie wiem, czy miał taki problem. Ale nawet jeśli miał takie skłonności, to nikt złego słowa o nim nie powie. Ja nie powiem. Porządny człowiek, spokojny, nie sprawiał żadnych kłopotów – pada odpowiedź. Był sąsiadem, jednym z nich. Żadnym bezdomnym – jak chyba najczęściej słyszymy w takich przypadkach. I nikt nigdy by nie pomyślał, że coś takiego może się u nich we wsi zdarzyć.
Sąsiedzi mówią, że mężczyzna wyszedł z domu w piątek wieczorem, w niedzielę rano – jak słyszę – matka zaczęła go szukać. Mieszkali razem. – Radzili sobie. Nie było widać, żeby mieli kłopoty finansowe. Gdy go znalazła, podniosła takie larum, że wszyscy sąsiedzi słyszeli – mówi jeden z sąsiadów.
Myśleli, że pijana
To nie jedyny taki przypadek w ostatnich dniach. Z powodu niskich temperatur w piątek i sobotę zamarzło w Polsce aż sześć osób. W Łodzi strażnicy miejscy znaleźli na chodniku nieprzytomną kobietę. Byli przekonani, że jest kompletnie pijana i zawieźli ją na izbę wytrzeźwień. Temperatura jej ciała wynosiła 27 stopni Celsjusza. Kobieta zmarła.