Wiele kontrowersji wywołała relacja o księdzu z Poznania, który nie wezwał pogotowia do porodu swojego dziecka. Dziecko zmarło. Pojawia się pytanie, tej tragedii nie wywołał czy strach przed społecznym napiętnowaniem. Czy pora znowu rozpocząć debatę nad celibatem?
Dyskusje o celibacie co jakiś czas przetaczają się przez polskie i europejskie media. Pretekstem do ich rozpoczęcia są wypowiedzi biskupów, przypadki zrzucenia sutanny przez znanych księży czy skandale pedofilskie. W Belgii taką debatę wywołał biskup Brugii Jozef De Kesel. W 2010 roku w telewizyjnym wywiadzie stwierdził, że nie powinno się odbierać szansy bycia księżmi tym, dla których utrzymanie celibatu jest niemożliwe.
Dzieci księży tajemnicą poliszynela
Ten problem staje się coraz bardziej widoczny. W małych miejscowościach tajemnicą poliszynela jest, który ksiądz ma problemy z przestrzeganiem prawa kanonicznego. Skalę problemu pokazują też badania. Ponad 50 procent polskich duchownych nie przestrzega celibatu, a 68 procent tych, którzy zrzucili sutannę jako powód podało właśnie celibat. Wciąż jednak udaje się, że sprawa nie istnieje. Ale czy wydarzenia z jednej z poznańskich parafii to nie sygnał, że czas najwyższy coś z tym wreszcie zrobić?
– To absolutnie nie jest punkt wyjścia do dyskusji o celibacie, ale o tym, jak tak nieodpowiedzialnego człowieka można było wyświęcić na kapłana – ocenia ksiądz Wojciech Lemański. – Pojawia się pytanie, jak seminaria duchowne sprawdzają dojrzałość ludzi, którzy później otrzymują święcenia. I to jest problem. Bo nie wydaje mi się, żeby to, czy ktoś zostanie ojcem czy matką nieślubnego dziecka było związane tym, czy ktoś jest osobą duchowną. Nie to dyskwalifikuje tego człowieka, że spłodził dziecko, ale to jak się zachowywał przez tych dziewięć miesięcy i wreszcie w dniu porodu – dodaje nasz rozmówca.
– Ten człowiek powinien być odsunięty od pełnienia funkcji kapłańskich, bo zachował się po prostu nieodpowiedzialnie – uważa ks. Lemański. – Przecież miał czas, by przygotować się do narodzin tego dziecka, to pierwszą rzeczą jaką powinien zrobić jest wejść do samochodu i zawieźć tą kobietę na pogotowie. Nie nazwę go inaczej niż potworem, przecież on naraził na niebezpieczeństwo nie tylko to dziecko, ale i kobietę. Ten człowiek nie tylko nie zasługuje na bycie księdzem, ale też na określenie go dorosłym człowiekiem – dodaje ksiądz Lemański.
– Dziwi mnie reakcja kurii poznańskiej. W końcu kto w tym zdarzeniu najbardziej zaszkodził Kościołowi: ów charyzmatyczny ksiądz, który przez półtora roku prowadził podwójne życie, złamał celibat a wreszcie naraził na niebezpieczeństwo utraty życia tę kobietę i ich dziecko, czy dziennikarze próbujący wyjaśnić okoliczności tej sprawy? – mówi ksiądz Lemański.
Problem całego systemu
Także etyk z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Paweł Łuków, widzi tę sytuację jako objaw słabości jednostki, a nie całego systemu. – To raczej świadectwo słabości jednego człowieka, który nie umiał sobie poradzić w trudnej sytuacji – ocenia prof. Paweł Łuków. – Nie wiem, na co liczył ten ksiądz, czy na łaskę Bożą? Jeśli się bał, to źródłem tego strachu powinien być sam związek z kobietą, a nie to, że ona urodziła dziecko. I to powinno być wyjście do dyskusji. Uważam, że celibat to instytucja archaiczna, bo skoro księża chcą wpływać na naszą moralność, chcą mówić jak powinniśmy funkcjonować w związku, to powinni sami móc w nie wstępować – ocenia prof. Łuków.
Dodaje, że nie trafia do niego argument, że to wewnętrzna sprawa Kościoła. – To wewnętrzna sprawa Kościoła, więc nie powinni się nią zajmować niewierzący. Ale katolicy powinni mieć prawo do dyskusji o tym dobrowolnym wyborze grupy ludzi. Bo zapominamy często, że celibat jest dobrowolnym wyborem tych, którzy chcą zostać księżmi. Ale czy to pomaga osiągnąć im jakieś cele duchowe czy wychowawcze? Ja nie widzę żadnego związku miedzy rezygnacją ze współżycia a byciem dobrym księdzem – dodaje prof. Łuków. Przyznaje jednak, że rozpoczynanie debaty na podstawie osobistej tragedii kobiety i dziecka, może być nieco kontrowersyjne.
Dyskusja i tak nie doprowadzi do zmian
Problemu w rozpoczynaniu dyskusji o celibacie w takiej sytuacji nie widzi prof. Tadeusz Bartoś, były dominikanin, dziś wykładowca Akademii im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku. Ocenia jednak, że nie doprowadziłaby ona do żadnych wniosków ani zmian. – Problem polega na tym, że nie byłoby z kim takiej dyskusji przeprowadzić. Przecież cała sprawa dotyczy księży, a oni nie mogą swobodnie wypowiadać się w tej kwestii – ocenia nasz rozmówca.
– A nawet jeśli ktoś zdecydowałby się na taką dyskusję, to nie doprowadziłaby ona do absolutnie niczego, bo w Kościele decyduje papież. Można sobie pogadać, stworzyć różne grupy nacisku – tak było nawet na Zachodzie - ale nie ma żadnych rezultatów. I nie będzie – ocenia prof. Bartoś.