Kobieta pilot, która zasiada za sterami myśliwca, to nieczęsty widok. A jednak ona inspiruje i przeciera szlaki innym koleżankom, które chcą latać samolotami myśliwskimi. Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz to pierwsza kobieta za sterami myśliwca w Polsce, którą doceniła zdominowana przez mężczyzn branża, przyznając jej tytuł Pilota Roku.
Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz może być dumna ze swojego sukcesu, tym bardziej, że jest jedyną Polką, która lata samolotem-myśliwcem. Pani Pilot z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku została doceniona przez kolegów z branży. Przyznali jej tytuł Pilota Roku, co dla Katarzyny jest wielkim wyróżnieniem. – Jest to niezmiernie ważne wyróżnienie i czuję się zaszczycona, że to akurat mnie przypadł ten tytuł – powiedziała w rozmowie z TVN24 pani Katarzyna. A koledzy docenili ją za wielkie zaangażowanie, wzorową postawę i szybki rozwój. – To jest ewenement, bo pani Kasia – to znaczy – Kaśka, była naszym rodzynkiem – powiedział porucznik Ireneusz Krajewski w telewizyjnym wywiadzie.
Krok po kroku do kariery
Sama zainteresowana po raz pierwszy usiadła za sterami myśliwca ponad sześć lat temu. Teraz może przekazywać swoje doświadczenie innym kolegom i koleżankom, którym przetarła szlaki i zachęciła je do tej pracy. Skutecznie, bo dziś myśliwcami latają już cztery kobiety: w Malborku, Mińsku oraz w Świdwinie. – Była dla mnie wzorem – mówiła podporucznik Katarzyna Rychter, pilotka z malborskiej bazy lotniczej. – Właśnie zaczynałam szkołę, kiedy Katarzyna ją kończyła. Wiedziałam, że jeśli jej się udało, to ja też mam szansę kiedyś latać na MiG-u 29 i wiedziałam, że mam do czego dążyć – kontynuowała.
Tomiak-Siemieniewicz o swoim sukcesie mówi skromnie. – Jesteś małym elementem czegoś wielkiego i to jest chyba najbardziej wciągające – komentowała. Jak to wszystko się zaczęło? Drogę zawodową, którą chciałaby pójść, znała już od dzieciństwa. Jako kilkuletnia dziewczynka bawiła się z braćmi "w wojnę" i już wtedy wiedziała, że chce pójść do wojska.
Tata w nią uwierzył
W ten wybór nie do końca mógł uwierzyć jej brat, który odradzał jej wojsko, tłumacząc, że to nie jest miejsce dla kobiet. Również mama Katarzyny była przeciwna drodze obranej przez córkę. Ta jednak zawzięła się i poszła do liceum lotniczego w Zielonej Górze. Mocne wsparcie dostała od swojego taty. Dał jej pieniądze na studia i powiedział: "Masz Kasiunia, leć i spełniaj swoje marzenia". No i spełniła. Najpierw skończyła studia w szkole oficerskiej w Dęblinie, następnie przeniosła się do bazy w Malborku. Jak zdradzają jej koledzy, niedługo zostanie instruktorem, gdzie będzie szkolić mężczyzn.