Podkarpacie – to tu mieszka część twardego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Teraz partia rządząca naraziła się mieszkańcom podrzeszowskich wsi. A to dlatego, że PKS w Rzeszowie ze względu na zakaz handlu w niedzielę i przewidywaną z tego powodu "niską frekwencje i rentowność" wpadł na pomysł anulowania wszystkich niedzielnych przejazdów. Reakcja była błyskawiczna.
Sprawa odwołanych kursów wywołała takie poruszenie, że w trakcie powstawania tekstu PKS zdecydował się wycofać swoją decyzję. Nawet pomimo tego, że prezes PKS w rozmowie z naTemat zapowiadał coś zupełnie innego.
Wolne niedziele bez transportu
1 marca wchodzą w życie kontrowersyjne i długo dyskutowane przepisy ograniczające handel w niedziele. Pierwsza niedziela wolna od handlu przypada na 11 marca, kolejna – 18. Zmiany wprowadzane są stopniowo: w bieżącym roku z handlu wyłączone będą dwie niedziele w miesiącu, w kolejnym zaś – trzy, a w 2020 roku handlować będzie można tylko w siedem niedziel w roku.
To oznacza, że mieszkańcy podrzeszowskich wsi za dwa lata tylko siedem razy w roku będą mogli bez problemu autobusem PKS dotrzeć do pracy w niedzielę. Bo zdaje się, że przedstawiciele PKS Rzeszów już wiedzą, jakie będą konsekwencje ustawy ograniczającej handel w niedziele i święta. Na stronie przewoźnika czytamy, że w związku z ustawą, ten "zawiesza wykonywanie komunikacji na liniach PKS w niedziele 11 i 18 marca br.". Dlaczego? Ano właśnie "ze względu na niską frekwencję i rentowność tych połączeń".
A co z pozostałymi niedzielami wolnymi od handlu? – To będzie zależeć od otoczenia rynkowego i możliwości współfinansowania tych deficytowych przewozów przez określone samorządy, na których terenach dokonywane będą przedmiotowe przewozy – tłumaczy nam Piotr Olszewski, prezes PKS Rzeszów. – Niestety większość linii – jeśli chodzi o kursy niedzielne – jest deficytowa. W związku z tym my jako przewoźnik nie mamy pieniędzy, żeby dofinansowywać te kursy – szczerze przyznaje Olszewski. Dalej mówi o tym, że jako spółka prawa handlowego sami muszą "zapewnić płynność finansową spółki".
– Dlatego właśnie czasami nie możemy realizować dość oczywistych przewozów. I faktycznie może być tak, że niektóre obszary zostaną pozbawione zbiorowej komunikacji – rozkłada ręce Olszewski.
I jak dojechać do pracy?
W takiej grupie jest Maciej. Studiował w Rzeszowie, gdzie teraz pracuje. Dojeżdża do tego miasta z Kraczkowej, czyli pokonuje 35 kilometrów. Czasami i w święta, i w niedziele. – Będzie więc problem. Trzeba będzie sobie jakoś z tym radzić. Ewentualnie, jeśli znajomy będzie jechał do Rzeszowa samochodem, to będzie można się z nim zabrać. Ale trzeba będzie kombinować. Transport PKS jest konieczny – zaznacza mężczyzna. Nie przemawiają do niego argumenty pracowników PKS. – Oni tłumaczą, że połączenia zostaną zawieszone, bo ludzie w wolne od handlu niedziele nie będą jeździć do pracy w galerii. Ale wiadomo, że do Rzeszowa jeżdżą i studenci, i ludzie do innej roboty, niekoniecznie w galerii – zaznacza Maciej.
A sam zna kilka osób z podrzeszowskich wiosek, dla których transport PKS był jedyną możliwością dojazdu. – Bo przecież żaden inny przewoźnik tam nie dojeżdżał. Jak teraz to zostanie zabrane, to ci ludzie będą mieli ogromny problem – zaznacza. Tak będzie z jego koleżanką, która dojeżdża do Rzeszowa z Woli Rafałowskiej.
Do urzędu na razie nie dotarła informacja, że PKS nie przyjedzie w niedziele po mieszkańców Woli Rafałowskiej. – Ale faktycznie, do przystanku Wola Rafałowska (Dwór) kursuje wyłącznie PKS. Całkowite zamknięcie linii pozostawiłoby mieszkańców tej części gminy bez możliwości dojazdu – mówi nam Magdalena Wdowik-Recze z Urzędu Gminy Chmielnik.
Chodzi o kasę
Prezes PKS Rzeszów też szukał rozwiązania, zwracał się do samorządów, by te rozważyły możliwość współfinansowania przewozów. – Niektóre odpowiedziały pozytywnie i mają komunikację, niektóre nie. Trudno oczekiwać od podmiotu, który rządzi się prawami rynkowymi, aby ze swojej kieszeni dopłacał do tych kursów – mówi nam Olszewski. I wylicza: – Kierowcy trzeba zapłacić, paliwo wlać, mnóstwo innych kosztów pokryć – z czego? Jak czasami obłożenie ludzi to dwoje, troje pasażerów.
Co z kierowcami, którzy pracowali w niedziele? – pytam. – Kierowca to też człowiek i jemu też się należy wolne. Trochę częściej będą w domu – odpowiada Piotr Olszewski. Zapewnia, że zwolnień nie będzie.
Jerzy Tabisz ze związków zawodowych PKS w Rzeszowie zaznacza w rozmowie z naTemat, że oni "decyzję w tej sprawie podejmą" 7 marca. Jak informował Marek Kruczek na łamach "Gazety Wyborczej" w grudniu ubiegłego roku, spośród 259 pracowników rzeszowskiego PKS aż 169 groziło zwolnieniem się z pracy. Chcieli podwyżek, skarżyli się na niskie zarobki, zniszczony tabor, a przede wszystkim niechęć zarządu firmy do rozmów z pracownikami na temat przyszłości. "1 grudnia rozpocznie się kolejny etap znikania rzeszowskiego PKS. Zarząd zdecydował o zawieszeniu ponad 30 lokalnych kursów. Do 28 lutego 2018 roku. Uzasadnienie: przestały być opłacalne" – pisał dziennikarz "GW".
Oburzenie
Na razie Maciej na przystanku nie widział żadnych komunikatów informujących o zawieszeniu połączeń w wolne od handlu niedziele. Czytał o tym tylko w sieci. A tu aż wrze. Mieszkańcy Rzeszowa i okolic na profilu PKS Rzeszów dają upust swoim emocjom. "No to same dobre zmiany. Zwłaszcza dla pracowników, którzy nie są mobilni, a pracują w niedziele"; "A co z pasażerami którzy pracują w weekendy. Nie wszyscy pracują w handlu" – odbijają piłeczkę internauci. Inni mieszkańcy "gratulują" pomysłu i zastanawiają się, co przewoźnik zrobi z biletami miesięcznymi.
Jeszcze inni złośliwie piszą na przykład tak: "Niedługo zaczniecie zawieszać kursy z powodu zablokowania drogi przez krowę sołtysa i wynikające z tego opóźnienia, co nie pozwala na prowadzenie efektywnego transportu. I pomyśleć, że do niedawna to był najlepszy PKS na Podkarpaciu".
Trudno mi powiedzieć, jakie są przesłanki takiej decyzji PKS-u, i jaki jest planowany zakres ograniczenia. Jest to linia do której samorząd nie dopłaca, więc zapewne główny czynnik to ekonomia. Będziemy rozmawiać z PKS-em i wyjaśniać przyczyny oraz szukać rozwiązań.
Piotr Olszewski
prezes PKS Rzeszów
Jeżeli jakikolwiek samorząd spróbuje z nami zmierzyć się z pokryciem kosztów, to my jesteśmy otwarci. I bardzo chętnie będziemy jeździć w każdą niedzielę pod warunkiem, że przynajmniej pokryją nam się koszty.