
Andrzej Szczurek pracował w PKS od 1983 roku. Czasy świetności. Wtedy autobusy PKS każdego dnia robiły po kilkaset kursów do ościennych miejscowości. – Nawet 600. Jeździły do każdej miejscowości w powiecie. Dziś został jeden kurs do Rzeszowa i kilka do Brzozowa. Z kilkuset kierowców została garstka, mniej niż 10 – mówi naTemat. On sam też już zrezygnował, ale walczy o zaległe pieniądze.
Zarzutów mają wiele, ale zacznijmy od tych ostatnich. Gdy już było naprawdę bardzo, bardzo źle, właśnie do polityków PiS zwrócili się o pomoc. Był rok 2015 i w najlepsze trwała kampania wyborcza. Do Krosna z całą świtą przyjechała Beata Szydło. – Zapowiedzieliśmy, że manifestację zrobimy, wtedy nas wpuścili na spotkanie. – Szydło wysłuchała naszych żalów. Wtedy to już był po prostu dramat, tragedia. Obiecała, że pomogą i zobowiązała posłów, którzy z nią byli, do działania – mówi Andrzej Szczurek. Wśród tych posłów miał być m.in. Marek Kuchciński i Stanisław Piotrowicz.
Sprawy uregulowania zobowiązań wobec byłych pracowników prowadzi w ich imieniu komornik, bowiem byli pracownicy odchodząc z pracy, wykorzystali drogę sądową dochodzenia swoich należności. (...) Nie skorzystali z propozycji jakie przedstawiał im zarząd oraz właściciele, w postaci rozłożenia na raty zobowiązań. Kilkudziesięciu pracowników, którzy z takiego rozwiązania (rozłożenie na raty zaległości) skorzystali, otrzymali w całości zaległe wynagrodzenie. Do tej pory na odprawy, odszkodowania, zaległe uposażenia dla byłych i obecnych pracowników przeznaczono ponad 3,5 mln złotych. Czytaj więcej
Napisz do autorki:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl