Okazuje się, że najbardziej elitarna jednostka polskiej armii musi wynajmować samoloty, choć w Polsce idealnych do skoków spadochronowych maszyn CASA jest w bród. Jednak, jeśli żołnierze mają poćwiczyć skoki, GROM uczestniczy w otwartym zamówieniu.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Tak wynika z ogłoszenia, które przytacza "Fakt". Zgodnie z nim GROM chce wypożyczyć dwa samoloty wraz z załogą do "wykonania oraz zabezpieczenia szkolenia spadochronowego". Według wysokiego rangą oficera GROM-u, z którym rozmawiał "Fakt", bez przetargu nie będzie ważnego ćwiczenia.
Zamówienie jest otwarte, nie zawiera żadnych ograniczeń co do państwa, z którego mogłaby pochodzić załoga. A GROM jest najbardziej tajną jednostką armii. Eksperci są zdumieni zamówieniem, bo nasi komandosi to doświadczeni skoczkowie i w ich przypadku chodzi o skoki z dużego pułapu czy otwarcie spadochronu na małej wysokości. Tego typu zadania powinny być wykonywane we współpracy z pilotami wojskowymi.
Były dowódca GROM-u Roman Polko jest tym oburzony. – To wstyd, że nie ma na czym latać – mówi w rozmowie z "Faktem". Polska dysponuje 16 wojskowymi samolotami CASA C295, które są stworzone do ćwiczeń spadochronowych. Część jest w remoncie, a część służy politykom, którzy traktują je jak taksówki. Były szef MON Antoni Macierewicz w dwa lata poleciał CASĄ aż 112 razy.