To niewiarygodne, ale znów okazuje się, że oprawcy Igora Stachowiaka mają się w Polsce świetnie. Po informacjach "Gazety Wyborczej" o tym, że zdymisjonowani za sprawę policjanci uciekli przed odpowiedzialnością na emerytury i dostali wysokie odprawy, tym razem "Fakt" ujawnia, że Adam W. ma etat w wojsku. I choć nie wykonuje żadnej pracy, zarabia.
Według ustaleń "Faktu" Adam W. został przeniesiony do rezerwy kadrowej. Nie wykonuje więc pracy, ale dostaje wynagrodzenie. Każdego miesiąca wojsko ma przelewać mu na konto około trzech tysięcy złotych. W. już kilka tygodni po śmierci Stachowiaka przeniósł się do opolskiej żandarmerii wojskowej i do dziś w niej służy.
Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie latem 2016 roku po torturowaniu go paralizatorem w toalecie. Stanowiska stracili wtedy komendant wojewódzki policji Arkadiusz Golanowski, jego zastępca Piotr Niziołek, komendant miejski Dariusz Kokonarczyk i Arkadiusz Małecki, który był komendantem miejskim w dniu śmierci Igora Stachowiaka.