Burzliwa dyskusja w Sejmie nie pomogła. W poniedziałek obywatelski projekt "Zatrzymaj aborcję" został pozytywnie zaopiniowany przez komisję sprawiedliwości i praw człowieka. Jego autorzy domagają się wykreślenia z polskiego prawa zapisu o aborcji eugenicznej, czyli możliwości przerwania ciąży z powodu nieuleczalnej choroby płodu. Posłowie opozycji biją na alarm, że przyniesie on dramatyczne skutki i zmusi kobiety do heroizmu.
W niedzielę w wielu miastach Polski kobiety protestowały przeciwko zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji i zaangażowaniu w tę sprawę Kościoła. To właśnie na życzenie Konferencji Episkopatu projekt "Zatrzymaj aborcję" już w poniedziałek trafił pod obrady Sejmu.
Wykrzykiwanie haseł "Wieszak dla Biskupa" czy "Episkopacie odwołaj swoje pieski" na niewiele się zdało. Wczoraj sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka po trzygodzinnej i burzliwej dyskusji pozytywnie zaopiniowała obywatelski projekt "Zatrzymaj aborcję". Za głosowało 16 posłów, 9 było przeciw i nikt nie wstrzymał się od głosu. Jedna strona sceny politycznej triumfowała, a posłowie opozycji ostrzegali, że projekt Kai Godek przyniesie dramatyczne skutki i zmusi kobiety do heroizmu. – Trzeba pamiętać, jakie dramatyczne skutki ta ustawa przyniesie dla ludzi. (...) To, co państwo proponujecie, nosi znamiona psychicznego znęcania się – stwierdziła posłanka Nowoczesnej, Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Projekt "Zatrzymaj aborcję"
W styczniu Sejm odrzucił projekt "Ratujmy kobiety", który liberalizował prawo aborcyjne. Do prac w komisjach skierowano zaś te, który je zaostrza. Jego autorka – Kaja Godek – chce niemal całkowitego zakazu aborcji – wyjątkiem jest sytuacja, gdy kobiecie grozi utrata życia lub gdy została zgwałcona. Pomysłodawcy projektu powołują się na konstytucję, według której nasz kraj zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.
Projekt "Zatrzymaj aborcję" (podpisało się pod nim ponad 830 tys. Polaków) z obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny z 1993 roku usuwa jedną przesłankę do legalnej aborcji – uszkodzenie płodu. Konkretnie chodzi o wyrzucenie zapisu, że aborcja jest dopuszczalna, wówczas gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu". I tu mowa o pojęciu "aborcji eugenicznej", które z ust przeciwników przerywania ciąży i polityków PiS pada bardzo często.
Aborcja eugeniczna
O aborcji eugenicznej mówił już prezydent Andrzej Duda, mówił o niej prezes PiS Jarosław Kaczyński a także wielu posłów tej partii. – Jestem przekonana, że ten projekt znajdzie bardzo duże poparcie w naszym klubie parlamentarnym. Ja będę oczywiście głosować za jego przyjęciem, jestem przeciwko aborcji eugenicznej – stwierdziła w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" ówczesna premier Beata Szydło.
Aborcja eugeniczna to po prostu przerwanie ciąży z powodu nieuleczalnej choroby płodu. Z danych resortu zdrowia wynika, że na 1098 legalnych zabiegów przeprowadzonych w 2016 roku aż 1042 wykonano w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
– Aborcja eugeniczna nie tylko godzi w wartość ludzkiego życia, ale jest już anachronizmem z punktu widzenia współczesnej nauki – podkreślił profesor Andrzej Kochański, genetyk PAN podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Zespół Ekspertów ds. Bioetycznych KEP oraz Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Zatrzymaj aborcję”.
Podczas wczorajszej dyskusji w Sejmie pojawił się także argument, że projekt "Zatrzymaj aborcję" może zablokować też dostęp do badań prenatalnych. – Już teraz Federacja otrzymuje zgłoszenia, w których lekarze odmawiają prawa do informacji na temat stanu płodu. Aborcja jest zjawiskiem powszechnym i żaden zakaz tego nie zmieni, powiększy tylko podziemie aborcyjne i doprowadzi do tego, że ciąże będą przerywane w sposób niebezpieczny dla kobiet – przekonywała Liliana Religa z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Posłowie opozycji podkreślali, że projekt Kai Godek jest sprzeczny zarówno z Konstytucją, jak i Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych. A to dlatego, że – jak zaznaczyła posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz – "zmusza kobiety do rodzenia śmiertelnie lub ciężko chorych dzieci". – To, co państwo proponujecie, nosi znamiona psychicznego znęcania się
Z drugiej strony można było usłyszeć, że "aborcja jest nieludzką zbrodnią, dokonywaną w Polsce na niewinnych dzieciach tylko dlatego, że są podejrzewane o chorobę lub niepełnosprawność" – zaznaczyła Godek.
Przypomnijmy – na wniosek posłów PiS – Trybunał Konstytucyjny bada, czy możliwość przerywania ciąży ze względu na ciężkie upośledzenie lub chorobę płodu jest konstytucyjna.
Myślicie, że zakazami, prokuratorem, policjantami sprawicie, że aborcja zniknie. Otóż nie zniknie, bo tak naprawdę to wchodzicie w butach do życia kobiet, dręczycie kobiety i chcecie je zmusić do heroizmu. Polityk nie ma do tego prawa.