Wszyscy pamiętamy prawdziwą bitwę przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, która miała miejsce na ulicach podczas Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i w Sejmie, gdzie sam Jarosław Kaczyński musiał skapitulować pod naporem wielotysięcznych demonstracji. Jednak jeśli ktoś myślał, że Prawo i Sprawiedliwość podda się bez dłuższej walki był w ogromnym błędzie. Właśnie do gry wkracza Trybunał Konstytucyjny.
Po sejmowo-ulicznej batalii, Prawo i Sprawiedliwość zostało w dość bolesnym rozkroku między zwolenniczkami i zwolennikami liberalizacji przepisów antyaborcyjnych i tych, którzy popierają ich zaostrzenie. Postulaty żadnej z tych grup nie zostały spełnione, a sprawa tylko z pozoru przygasła. Nad PiS-em wciąż wiszą także czarne chmury Episkopatu Polski, który stanowisko sprawie aborcji ma jednoznaczne i niezmienne, a nacisk nie zmniejsza się od lat. Prezes Jarosław Kaczyński postanowił wybrnąć z tej sytuacji i właśnie znalazł sposób na otwarcie tylnych drzwi do zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych.
Co na to zwolennicy?
Za kilka dni, do Trybunału Konstytucyjnego ma trafić wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją przepisu pozwalającego na wykonanie aborcji, gdy zachodzi duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej choroby płodu. Więcej informacji chcieliśmy uzyskać od inicjatora wniosku, jednak do chwili zakończenia nad nim prac, poseł Bartłomiej Wróblewski nie chce komentować sprawy. Potwierdza jedynie, że na tą chwile pod wnioskiem podpisało się ponad 100 posłów i jak się okazuje nie tylko z partii rządzącej, ale także z ugrupowań opozycyjnych.
Oczywiście, pomysł ten spodobał się w środowiskach pro-life. Na zapowiedź złożenia wniosku do Trybunału zareagowała Kaja Godek, główna twarz walki o zaostrzenie przepisów.
Informacja o tym pojawiła się oczywiście na większości prawicowych i katolickich portali.
Co na to druga strona?
W rozmowie z nami, Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej mówi - To jest sposób na wprowadzenie państwa wyznaniowego tylnymi drzwiami. Trybunał Konstytucyjny to teraz taki kij bejsbolowy, którym można okładać wszystkich przeciwników. Trybunał działa pod dyktando rządzących polityków, de facto drukuje podyktowane wyroki. Posłanka dodaje także - Wyrok uznający za niekonstytucyjny przepis o aborcji ze względu na ciężkie wady płodu uderzy przede wszystkim w te najbiedniejsze kobiety i rodziny. Te bardziej zamożne wyjadą tuż a polską granice i zrobią to za pieniądze bez większego problemu.
Jak podkreśla Katarzyna Lubnauer, w tym przypadku protestować będzie o wiele trudniej niż przed kilkoma miesiącami, ze względu na to, że nie będzie to procedowane przez posłów i senatorów, a przez Trybunał Konstytucyjny. Na posłów można wywierać społeczny nacisk. Na sędziów jest o wiele trudniej.
A co na to zwykłe kobiety?
W większości komentarze internautek są bardzo negatywne. Zwracają one uwagę nie tylko na naruszanie tzw. kompromisu aborcyjnego, ale także na zagrożenie życia kobiet.
O możliwe orzecznictwo w tej sprawie zapytaliśmy konstytucjonalistę z SWPS, profesora Marka Chmaja. Jak przyznaje - To wygląda na ustawkę. Bo jak można inaczej nazwać zgłaszanie wniosku przez większość rządzącą do Trybunału, w większości wybranego właśnie przez nią i w którym to Trybunale jego prezes wybiera, a nie losuje składy orzekające. Czyli wyrok będzie zależny od światopoglądu sędziów rozpatrujących sprawę? Myślę, że niestety w większości tak - przyznaje prof. Chmaj.
Na przykładzie dziesiątek ustaw i rozwiązań, które przez dwa lata zostały wprowadzone w życie przez PiS, można się spodziewać, że sprawa zostanie załatwiona szybko i bez niepotrzebnych Jarosławowi Kaczyńskiemu dyskusji i brania pod uwagę innych niż "jedynie słusznych" argumentów. Można to uznać za już przegraną sprawę. Chyba, że prezes PiS znów przestraszy się kobiet.