Szpital psychiatryczny w Rybniku poinformował, że śmierć Tomasza Chady nie miała związku z pobytem w tym szpitalu. Wcześniej napływały zupełnie inne informacje: miało dojść do awantury z personelem medycznym i wezwanymi na pomoc policjantami.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Chada miał wszcząć awanturę i niszczyć szpitalny sprzęt. Prokuratura w Gliwicach prowadzi śledztwo ws. śmierci muzyka i ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy. Szpital jednak zaprzecza tym doniesieniom.
Wystosował oświadczenie ws. śmierci hiphopowca. "Zespół karetki Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego z lekarzem, w asyście policji, dowiózł pacjenta z oddziału ortopedycznego Szpitala w Mysłowicach. W trakcie procedur kwalifikujących do przyjęcia w szpitalu w Rybniku pacjent zmarł (nastąpiło zatrzymanie akcji serca). Pomimo udzielonej pomocy i podjętej akcji reanimacyjnej pacjenta nie udało się uratować" – brzmi treść oświadczenia.
– Zaznaczyć należy, że śmierć pacjenta nie miała związku z pobytem w Szpitalu Psychiatrycznym w Rybniku, a podczas procedur na izbie przyjęć nie miały miejsca żadne niestandardowe i odbiegające od normy zdarzenia – powiedziala portalowi rybnik.com.pl rzeczniczka prasowa szpitala Justyna Szreter.
Raper trafił do szpitala w Mysłowicach z poważnym urazem kręgosłupa, po upadku z trzeciego piętra. Nieoficjalnie wiadomo, że był wtedy pod wpływem środków odurzających.