Jerzy Sztuhr ma już za sobą chorobę nowotworową od kilku lat, ale teraz wychodzą na jaw nowe szczegóły dotyczące tamtych dramatycznych chwil. Jak ujawniła w rozmowie z „SE” żona aktora, pani Barbara, jeden z najważniejszych polskich artystów był bardzo blisko śmierci.
Jerzy Sztuhr o tym, że ma raka krtani, dowiedział się w 2011 roku. Wydawało się, że jest nieuleczalny. "W przypadku Jerzego byli przekonani, że to jest rak nieuleczalny, nieoperacyjny, taki, że nawet cudowni lekarze z Gliwic – o czym wtedy im nie powiedzieli – dawali Jerzemu trzy miesiące życia" – czytamy w książce napisanej przez żonę aktora pt. "Basia. Szczęśliwą się bywa".
Choć z chorobą udało się wygrać, walka była bardzo trudna. – Po chemioterapii Jerzy był wycieńczony. Tak słaby, że mdlał znienacka, w najmniej odpowiednich momentach. Potrafił ocknąć się z twarzą w talerzu zupy. Nie mógł sam się podnieść, brakowało mu sił – mówi "SE" pani Barbara.