Polsat Play pokaże specjalny odcinek "Chłopaków do wzięcia" poświęcony zmarłemu Romanowi "Napoleonowi" Paszkowskiemu. Program zostanie wyemitowany w Wielkanoc 1 kwietnia o godz. 21.30. W odcinku zobaczymy znajomych Napoleona z programu, którzy będą go wspominać. O zmarłym wypowiedzą się m.in. jego sąsiadka "pani Tereska" i uczestnik show Ryszard "Szczena" Dąbrowski.
– Przychodził do nas Napoleon (...). Już nie zobaczy mnie i mojej herbaty, mojego słoika (to w nim kobieta trzymała słynną herbatę, którą dzieliła się z Napoleonem – przyp. red.). Jest mi go żal, naprawdę. Lubiłam go, naprawdę go lubiłam, bo wesoły był chłopak – wspomina w specjalnym odcinku – jak nazywał ją Napoleon – pani Tereska.
Nie tylko pani Tereska twierdzi, że Napoleon był zabawny. – Roman to bardzo był wesoły, towarzyski. On tam ze wszystkimi gadał, śmiał się. I nie kojarzę, żeby ktoś go nie lubił, bo narozrabiał czy coś. On był grzeczny, co on tam... Grzeczny był, starał się z każdym... dobrze, żeby było, a nie źle – powiedział z kolei Ryszard "Szczena" Dąbrowski, który stał się prawdziwą gwiazdą "Chłopaków do wzięcia".
Przypomnijmy, że śmierć Romana "Napoleona" Paszkowskiego wywołała ogromną dyskusję w sieci. Polsat został wzięty na celownik za to, że nie pomógł uczestnikowi "Chłopaków do wzięcia", tylko biernie przyglądał się, jak coraz bardziej stacza się na dno. Okazało się jednak, że sprawa miała drugie dno.
Problemy Napoleona
Z nieoficjalnych informacji, do których udało nam się dotrzeć, wynika, że uczestnicy programu mogli liczyć na 500 zł wynagrodzenia za odcinek. To symboliczna, nieznacząca kwota przy ogromnych pieniądzach, które zarobiła na programie stacja.
Rozsądne wydatkowanie tego skromnego honorarium przerosło Romana Paszkowskiego. Pieniądze, które otrzymywał od stacji, były jego przekleństwem. Anonimowy urzędnik, który zna tamtejsze realia, zdradził naTemat, że kiedy Napoleon dostawał 500 zł, natychmiast pojawiali się przy nim koledzy, a wówczas przestawał stawiać się w pracy. Mężczyzna miał nawet utarczkę z warszawską strażą miejską. Trafił do izby wytrzeźwień, w której pobyt kosztował go część wynagrodzenia za odcinek.
Dzwoniąc do Urzędu Gminy Sońsk, której mieszkańcem był Napoleon, dowiedzieliśmy się, jaką pracę stracił przez problem z alkoholem. – Jeszcze w programie pan Romek wypowiadał się, że w końcu znalazł zatrudnienie. My, jako Urząd Gminy Sońsk, mu ją zaproponowaliśmy. Była to praca na podstawie umowy Urzędu Gminy z Powiatowym Urzędem Pracy w Ciechanowie, chodziło mianowicie o staż. Niestety, pan Romek go z własnej winy nie dokończył. W sumie przepracował trzy miesiące. Poprosił panią wójt o przedłużenie stażu o kolejne dwa miesiące i taka umowa była już podpisana. Problem w tym, że już praktycznie tego przedłużenia nie odbył. Nie stawiał się do pracy. Wynagrodzenie otrzymywał z Urzędu Pracy, a nie z Urzędu Gminy, więc trudno mi powiedzieć, ile zarabiał – zdradza w rozmowie z naTemat Jerzy Waśniewski z Urzędu Gminy Sońsk.
Dramat Romana Paszkowskiego sięga jeszcze głębiej. Wygląda na to, że borykał się on nie tylko z problemami z alkoholem i papierosami. Jeden z naszych rozmówców, który znał sprawę zmarłego mężczyzny, zwraca uwagę, że jego problemy mogły mieć podłoże natury psychicznej.