
List gończy za nią opublikowały chyba wszystkie internetowe portale. Podano informację, że jest mężobójczynią, ma 43 lata i że policja w Bydgoszczy wyznaczyła 10 tys. zł nagrody za pomocne wskazówki. A także, że Dorota Kaźmierska została skazana na 25 lat więzienia, ale po pięciu latach uzyskała przerwę w wykonywaniu wyroku i już nigdy do więzienia nie wróciła. Przepadła jak kamień w wodę. Wielu internautów pyta dziś, jak to się stało. Dlaczego po 5 latach wypuszczono morderczynię?
Wielu internautów zwraca dziś uwagę właśnie na ten wątek. Gdy list gończy za Dorotą Kaźmierską pojawił się mediach, właśnie takie pojawiły się pytania. Dlaczego w 2013 roku wypuszczono ją po pięciu latach?
"Mąż przychodzi późno. Nie składa jej życzeń, kładzie się na kanapie, włącza telewizor i wyjmuje butelkę Martella... 15-letnią córkę Doroty budzi huk wystrzału. W salonie widzi martwego ojca, a w piwnicy matkę, która w jednej ręce trzyma pistolet ( Walter P-99), a w drugiej komórkę. Dorota dzwoni do swojej matki". Czytaj więcej
Sędzia uznała, że pani Dorota była skrajnie zdemoralizowana, co było totalną bzdurą. Z ofiary wieloletniego znęcania zrobiono zdemoralizowanego mordercę i skazano na 25 lat więzienia. Ta sprawa była bardzo rażąca. Wyrok był skrajnie drastyczny, absurdalny. I na pewno nie powinien zapaść. Bo nawet, jeśli ona zastrzeliła męża, to na pewno nie zrobiła tego z premedytacją. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tam miała miejsce szamotanina i do tragedii doszło przypadkiem, o czym chociażby świadczą duże ilości śladów prochu na ubraniu zastrzelonego. Nikogo nie powinno się za to skazywać na 25 lat więzienia.
I tu wracamy do samej przerwy. W 2013 roku, po pięciu latach za kratami, Dorota Kaźmierska opuściła więzienie. Taką możliwość mają więźniowie pod pewnymi warunkami – zgodnie z art. 150 Kodeksu karnego wykonawczego. Najważniejsze z nich to:
• problemy zdrowotne, rodzinne lub osobiste skazanego.
– Nie, nie spodziewałbym się. Tym bardziej, że przerwa była przez nas monitorowana i wykorzystana zgodnie z przeznaczeniem. Pani Kaźmierska w czasie przerwy była pod dozorem policyjnym i do samego końca się do niego stosowała. Sprawdzałem to. Ona stawiała się na komendzie – odpowiada sędzia.
Pan Dariusz ma jednak wiele zarzutów do wymiaru sprawiedliwości. Mówi o patologii, która doprowadziła do takiej sytuacji, twierdzi, że nikt nie szuka zabójczyni jego brata. – Ale coś wreszcie zaczęło się dziać – mówi o liście gończym, który właśnie się pojawił.
