
I uznała pani, że najlepiej w tej sprawie napisać do Godek?
Włożyła pani kij w mrowisko? Hejterzy i działacze pro-life już panią atakują?
A jest jakiś pozytywny odzew?
Muszę pani powiedzieć, że po publikacji listu odezwały się do nas cudowne osoby chcące umilić Oli życie: zabrać na spacer czy zjeść razem lody. Wielu znajomych i nieznajomych dziękuje, że pomogliśmy im "przejrzeć na oczy" i chętnie oferują swój czas dla Oli, dla nas. Niektóre osoby piszą do mnie, że mieszkają daleko, ale rozejrzą się wokoło swojego miejsca zamieszkania i spróbują pomóc innym niepełnosprawnym rodzinom.
Ale i nie mogła pani liczyć na pomoc opieki społecznej.
Jeśli w domu nie nauczy się dziecka empatii, to później nie ma komu tego zrobić.
Ludzie chcą pomagać, ale trzeba im pokazywać, że mogą. I mam nadzieję, że pani list otworzy komuś oczy, że wystarczy zabrać Olę na spacer, by państwa odciążyć.
Tak. My w zasadzie od 17 lat "kupujemy" towarzystwo dla Oli. Człowiek ograniczony umysłowo, który ma do tego niesprawne ręce, nie może się przemieszczać, ani samodzielnie siedzieć, skazany jest na oglądanie telewizji lub słuchanie muzyki. Takie wyjście na spacer i kontakt z drugim człowiekiem byłoby dla niego wielką radością, a dla rodziców osoby niepełnosprawnej – wielkim odciążeniem.
Wiedziała pani, że Ola urodzi się chora?
Takie rodziny np. w Niemczech mieszkają w kondominiach przystosowanych dla osób niepełnosprawnych, dzieci zabierane są do świetlic w dni wolne od szkoły, tak aby rodzice i rodzeństwo mieli wytchnienie. Rodzice mają gdzie bezpiecznie zostawić dziecko i wyjechać na urlop, że o zaopatrzeniu w sprzęt specjalistyczny nie wspomnę. Ten sprzęt jest z reguły wynajmowany od państwa. Wtedy rodzic dba i jest możliwe ponowne wykorzystanie tegoż sprzętu dla innego dziecka, oczywiście po niezbędnych przeróbkach. W naszej piwnicy stoją trzy wózki po Oli i nie funkcjonuje żaden system ich ponownego wykorzystania.
Myśli pani, że Kaja Godek odpowie na list?
Przed publikacją listu do Kai Godek w sieci Monika Lewandowska próbowała się z nią skontaktować za pomocą Facebooka (wysłała jej prywatną wiadomość). Oprócz tego swój list wysłała do Fundacji Życie i Rodzina (za pośrednictwem formularza na stronie fundacji) i do posła Solidarnej Polski Patryka Jakiego (za pośrednictwem prywatnej wiadomości na Facebooku). Ze względu na brak reakcji po kilku dniach przesłała list do gdańskiej delegatury fundacji "Zatrzymaj aborcję" z prośbą o przekazanie go Kai Godek.