Były premier Donald Tusk w piątek był gościem w programie Andrzeja Morozowskiego w TVN24. Rozmowa była przeprowadzona w Gdańsku. Przewodniczący Rady Europejskiej wypowiadał się m.in. na temat obecnej sytuacji w Polsce, odniósł się do czwartkowego zatrzymania Jacka Kapicy i złożył ważną deklarację w sprawie swojej politycznej przyszłości. "Niczego nie można wykluczyć" – stwierdził Tusk i wskazał na datę roku 2019.
Próba uderzenia
Tusk powiedział, że jest dumny z tego, że współpracował z Kapicą. – Sprawa mojego wiceministra Jacka Kapicy jest o wiele poważniejsza, niż domysły PiS i próba uderzenia we mnie. Ważne, żeby istotę tego problemu dobrze określić. Używa się telewizji rządowej, policji i prokuratury, wybierając człowieka, który zachowuje się bez zarzuty. Robi się z niego ofiarę dla korzyści politycznej. To druzgocące dla państwa prawa – powiedział Donald Tusk.
Uznał, że prawo stało się dla partii rządzącej narzędziem do politycznej konfrontacji. – Tuż po zatrzymaniu TVP publikuje przygotowane wcześniej materiały. Nie chcę tu spekulować, co spowodowało tak agresywną akcję, to nie moje zadanie, ale z całą pewnością to tylko potwierdza to złe wrażenie, że prawo i wymiar sprawiedliwości stają się w Polsce tylko aparatem politycznym. To nie pomoże Polsce odbudować wizerunku w Europie – oznajmił szef Rady Europejskiej.
– Sytuacja Polski w UE jest bardziej skomplikowana, niż wtedy, gdy byłem premierem – ocenił krytycznie.
Wyjazd z Polski
Tusk odniósł się również do polityki sukcesów, którą stara się prowadzić obecny rząd. – Liczba absurdalnych czasem komunikatów, rzucanie kompletnie niewiarygodnymi kwotami, dającymi wrażenie odbudowywania Polski w ruinie – tu chodzi wyłącznie o permanentne zniesławianie przeszłości, by przykrywać obecne błędy i dawanie alibi niepowodzeniom – powiedział Tusk.
– Jedna władza zużywa się szybciej, inna wolniej. Ta władza chce pobić rekordy – skomentował. Stąd Donald Tusk uznał, że racjonalnym posunięciem jest jednoczenie się opozycji przeciw działaniom Prawa i Sprawiedliwości.
Na pytanie Andrzeja Morozowskiego o polityczną karierę zagranicą, Donald Tusk odpowiedział, że był to przede wszystkim wielki sukces dla naszego kraju. – Warto sobie uświadomić, z jak wielkimi korzyściami wiązał się awans Polaka na tak ważne stanowisko. Robię wszystko co mogę i potrafię jak najlepiej – powiedział. Jednak były premier nie potrafił odpowiedzieć twierdząco, co by się stało, gdyby jednak postanowił nie wyjeżdżać, czy nie doszłoby wyborczej klęski PO i Bronisława Komorowskiego.
Brak kontaktu
Tusk dokonał też oceny obecnej władzy w Polsce. – Chciałbym o polskim rządzie, nawet gdy ten widzi we mnie główny problem, mówić o nim wyłącznie dobrze. Jeśli nie mogę mówić dobrze, wolałbym, szczególnie w Brukseli, nie mówić nic. Nie mogę narzekać na nadmiar kontaktów. Tyczy się to zarówno premier Szydło, jak i premiera Morawieckiego – wyznał. – Będę robił wszystko, żeby Polska nie ucierpiała, szczególnie w kwestiach budżetowych. Te kłopoty są sezonowe. PiS nie jest na wieki wieków – powiedział w jednym momencie.
Dziennikarz zadał pytanie, czy Tusk wróci do Polskiej polityki. Szef Rady Europejskiej odpowiedział, że nie wie, co będzie. Że nie zna scenariuszy politycznych. – W 2019 będę tutaj i niech nikt nie myśli, że będę oglądał telewizję. Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby żadnych sytuacji ratunkowych – dodał. Przypomnijmy, że w 2019 roku odbędą się wybory parlamentarne, więc czyżby miało to oznaczać powrót Tuska do rodzimej polityki?
Życzenia Wielkanocne
Na koniec rozmowy z Andrzejem Morozowskim były premier życzył wszystkim Polakom nadziei na przyszłość. Szczególnie życzenia skierował także do prezesa PiS. – Jarosławowi Kaczyńskiemu życzyłbym pogody ducha i więcej szczęścia w prywatnym życiu. Wielkanoc to czas perspektywicznej nadziei. Życzę Polakom nadziei. Zawsze warto ją mieć, może kiedyś się spełni. My, wszyscy Polacy, bez wyjątku, mamy w ręku wszystkie narzędzia, by żyć w przyszłości w lepszej Polsce – zakończył.