Premier Węgier, Victor Orban, przed laty pisał list motywacyjny do George'a Sorosa, w którym prosił go o stypendium.
Premier Węgier, Victor Orban, przed laty pisał list motywacyjny do George'a Sorosa, w którym prosił go o stypendium. Fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta
Reklama.
Premier Węgier konsekwentnie atakuje i zwalcza organizacje pozarządowe, twierdząc, że ich działacze to osoby opłacone przez Zachód, które mieszają się w wewnętrzne sprawy kraju. Te ataki nasiliły się ostatnio w związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, które odbędą się 8 kwietnia. Kilka dni temu Orban stwierdził wręcz to Soros stoi za działaniami opozycji. A nawet, że krytyka, która pada z ust Sorosa to "deklaracja wojny".
– Na Węgrzech działa ok. 2 tysięcy osób, którym zapłacono za to, by w kampanii wyborczej doprowadziły do obalenia rządu i do powołania gabinetu sprzyjającego imigracji, który byłby do przyjęcia dla George’a Sorosamówił jeszcze w piątek, o czym przypomina "Wyborcza".
Ale okazuje się, że przed laty Victor Orban osobiście chwalił społeczeństwo obywatelskie. Nie miał też żadnych oporów, by prosić o stypendialne wsparcie samego George'a Sorosa.
Francuski tygodnik "L'Express" właśnie opublikował oryginał pisma sprzed 30 lat – dokładnie z 30 grudnia 1988 roku. Młody Orban chciał zgłębiać temat społeczeństwa obywatelskiego w Oksfordzie. W liście wspomina m.in. Adam Michnika, a konkretnie jego esej "Nowy ewolucjonizm” z lat 70." o budowie społeczeństwa obywatelskiego.
Pisze, że możliwe jest, iż w Europie Środkowo-Wschodniej będziemy świadkami transformacji od dyktatury do demokracji, a jednym z głównych jej elementów może być właśnie odrodzenie się społeczeństwa obywatelskiego. Od Sorosa otrzymał 10 tysięcy dolarów i wyjechał do Wielkiej Brytanii.
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że potem – w latach 1989-90 – jego partia Fidesz otrzymała od Sorosaa 500 tys. dolarów.
– Kiedyś skorzystał ze stypendium George'a Sorosa, potem zwrócił w stronę konserwatystów, potem przeciwko Sorosowi, potem znów przeciwko chrześcijańskim demokratom w Niemczech. Dlaczego Jarosław Kaczyński miałby być nagle zaskoczony, że teraz obrócił się przeciwko niemu? – pytał w rozmowie z naTemat Gabor Horvath, kiedyś wicenaczelny największej opozycyjnej gazety "Nepszabadsag". Było to rok temu, gdy Orban nie poparł polskiego rządu i zagłosował za kandydaturą Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Wielu Polaków uznano go wtedy za zdrajcę.