Zeznania Doroty P. sprawiły, że Tomasz Komenda – niesłusznie oskarżony o gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach – przesiedział 18 lat w więzieniu. Jego mama wraca do okoliczności skazania syna. Zeznań P. miał nikt nie weryfikować – podaje "Gazeta Wyborcza".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
– Odgrażała się, że będę przez nią płakała. No i płakałam przez 18 lat – mówi o Dorocie P. Teresa Klemańska, mama Tomasza Komendy. Zeznania P. były brakującym elementem układanki. Wyjaśnialy, jak Komenda miał poznać Małgosię Kwiatkowską i rzekomo znalazł się w Miłoszycach w sylwestrową noc, kiedy dokonano zbrodni.
Dorota P. opowiadała o życiu Tomasza Komendy w tonie, jakby była jego najlepszą przyjaciółką, której zwierzał się z poznania nowej dziewczyny, Małgosi. Miała być z Jelcza-Laskowic (tak jak ofiara) i chodzić do pierwszej bądź drugiej klasy zawodówki. Dorota P. twierdziła, że Komenda pożyczył pieniądze na prezent dla Małgosi.
Zeznała, że sylwestra Komenda planował spędzić w Miłoszycach, a to tam dokonano zbrodni na Małgosi. Miał pożyczać pieniądze na benzynę, by tam dojechać choć – jak wiadomo – nie miał ani samochodu, ani prawa jazdy. – Ja powiedziałam mu, że to jest bezczelne, że nie masz samochodu, a chcesz pożyczać pieniądze na benzynę. On powiedział, że pod domem stoi audi ciotki i ona mu go pożyczy – wynika z zeznań Doroty P.
Gdy odczytano jej zeznania w sądzie, Komenda krzyknął: – Ona kłamie! Nie pożyczaliśmy od niej pieniędzy. Moja matka tylko pilnowała jej dziecka – wołał wzburzony. Obecnie Doroty P. poszukuje policja i prokuratura, które prowadzą śledztwo w sprawie morderstwa i gwałtu w Miłoszycach. Komenda i jego rodzina twierdzą też, że nigdy tak naprawdę nie poznali się z P. Co najwyżej odpowiadali sobie "dzień dobry" mijając się na klatce schodowej, gdy Tomek odwiedzał babcię, która była sąsiadka Doroty.
Ale to nie koniec: P. zeznała w 1999 r., że rozpoznaje Komendę na portrecie pamięciowym, który został pokazany w Magazynie Kryminalnym 997. Miała głośno powiedzieć o swoim odkryciu na imprezie, co usłyszał obecny tam policjant Komendy Wojewódzkiej Sławomir D. Ten jednak odmówił komentarza w sprawie. Żona Sławomira D. powiedziała, że Dorota P. jadła z nią i mężem kolację. – Nie oglądaliśmy żadnego Magazynu 997, Dorota nie mówiła też, że kogokolwiek rozpoznaje, bo takiego tematu w ogóle nie było. W domu była zasada, że o pracy się nie rozmawia – tak dementowała to, co mówiła P.
Jak wynika z informacji "GW" sprawa gwałtu i morderstwa Małgosi Kwiatkowskiej nie była poruszana na antenie 997. Z akt sprawy Komendy nie wynika, by zeznania Doroty P. były kiedykolwiek weryfikowane. A to one sprawiły, że powiązano Komendę z ofiarą i miejscem przestępstwa, na co powołał się sąd w uzasadnieniu wyroku.
Tomasz Komenda został skazany na 25 lat więzienia za gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach. Kilka miesięcy temu do aresztu trafił jednak Ireneusz M., według śledczych prawdopodobny sprawca zbrodni. Komenda czeka na uniewinnienie lub ponowne rozpatrzenie sprawy. Jeśli zostanie uniewinniony, może liczyć na odszkodowanie. Jak wyliczyliśmy, może chodzić nawet o 2 mln zł. Prawnicy, z którymi rozmawiał Tomasz Ławnicki z naTemat, twierdzą, że jest to całkiem prawdopodobne.