Ireneusz M. jest podejrzany o zbrodnię gwałtu i morderstwa na 15-letniej Małgosi w Miłoszycach, którą przypisywano Tomaszowi Komendzie. Jednak jego matka, uważa, że śledczy znów popełnili błąd i tak jak skrzywdzili Komendę, tak teraz próbują to samo zrobić z jej synem.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Syn do mnie dzwoni z aresztu. Jest załamany, bo funkcjonariusze zmuszają go, żeby się przyznał. Nie wytrzymuje, chce się zabić – mówi pani Romualda w rozmowie z "Super Expressem".
– Najpierw skrzywdzili Komendę, a teraz wrabiają mojego syna. A on przecież nic nie zrobił – dodaje. Ireneusz M. usłyszał zarzuty gwałtu i morderstwa pół roku temu, kiedy jeszcze w areszcie przebywał Tomasz Komenda. – A teraz te młyny wzięły się za mojego syna. Mówią, że mają niezbite dowody w postaci badań DNA. Przecież zaraz po tej zbrodni przesłuchiwali i badali Irka. Wtedy DNA się nie zgadzało, a teraz się zgadza? To jakiś absurd! – twierdzi.
Śledczy twierdzą, że mają dowód, bo podczas przesłuchania M. miał przyznać, że przebywał na tej samej dyskotece, co ofiara. Mówił jakie miała skarpetki, a te były zakryte butami.
Matka M. ironicznie mówi, że śledczy dokonali epokowego odkrycia 20 lat po zbrodni. Opowiada, że za wszelką cenę próbowano coś znaleźć na jej syna. W zeszłym roku, jak relacjonuje, wpadli niezapowiedziani do ich domu i szukali buta Małgosi i kawałka pierścionka. W to, że Ireneusz M. jest mordercą, nie wierzy też jego była żona, gdyż twierdzi, że przez wszystkie lata zachowywał się normalnie.
Tomasz Komenda został skazany na 25 lat więzienia za gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach. Kilka miesięcy temu do aresztu trafił jednak Ireneusz M., według śledczych prawdopodobny sprawca zbrodni. Komenda czeka na uniewinnienie lub ponowne rozpatrzenie sprawy. Jeśli zostanie uniewinniony, może liczyć na odszkodowanie. Jak wyliczyliśmy, może chodzić nawet o 2 mln zł. Prawnicy, z którymi rozmawiał Tomasz Ławnicki z naTemat, twierdzą, że jest to całkiem prawdopodobne.
Sylwestrową noc, podczas której zamordowano Małgosię w Miłoszycach, Komenda spędził we własnym mieszkaniu we Wrocławiu. Po północy poszedł spać do swojego pokoju, co potwierdziło kilkunastu świadków. Nie miał szans dojechać do oddalonych o 25 kilometrów od Wrocławia Miłoszyc, bo nie jeździły tam nawet autobusy.