Mateusz Morawiecki podczas wizyty na Węgrzech nie zawsze wyglądał jak premier Polski. Można było odnieść wrażenie, że asystuje tylko posłowi Kaczyńskiemu.
Mateusz Morawiecki podczas wizyty na Węgrzech nie zawsze wyglądał jak premier Polski. Można było odnieść wrażenie, że asystuje tylko posłowi Kaczyńskiemu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki wraz z szefem węgierskiego rządu Viktorem Orbánem wzięli w piątek udział w odsłonięciu pomnika "Memento Smoleńsk" w Budapeszcie. Taka kolejność nazwisk polskich polityków nie jest przypadkowa, co pokazał charakter całej wizyty na Węgrzech. Nie uszło to uwadze internautów, w tym byłego prezydenta Lecha Wałęsy.

REKLAMA
Jako pierwszy w Budapeszcie przemawiał prezes Jarosław Kaczyński, który zwrócił uwagę na fakt, że przyjaźń polsko-węgierska ma długą historię, ale wciąż musi być umacniana. Lider PiS nawiązał też do zbliżających się wyborów parlamentarnych na Węgrzech. – Oby to była decyzja ku wolności. Ku wolności, ku wielkości. Wielkości także Polski i Europy! Niech żyje Polska, niech żyją Węgry! – emocjonował się Kaczyński.
Dopiero potem czas dostał Mateusz Morawiecki, który oznajmił, iż jest zdania, że nie można zrozumieć współczesnej historii Polski bez zrozumienia "tej straszliwej katastrofy". Internauci zwracając uwagę na kolejność mówców, pisali o "naczelniku", który przemawia przed premierem.
Na obowiązującą podczas wizyty hierarchię zwrócił też uwagę były prezydent Lech Wałęsa. "Kto tam występuje jako Premier Rzeczpospolitej Polskiej?" - komentował.