Przeciwnicy aborcji są wściekli na PiS, planują specjalną akcję. Będą masowo dzwonić do posłów, którzy ich "oszukali"
Bartosz Świderski
12 kwietnia 2018, 16:46·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 kwietnia 2018, 16:46
W obozie komitetu "Zatrzymaj aborcję" słychać gromy i nieprzychylne władzy epitety. Dostało się wszystkim opcjom politycznym, a zwłaszcza PiS-owi. Pro-life'owcy nie do końca rozumieją co się stało i dlaczego Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, niemal jednogłośnie zmiażdżyła ich projekt dotyczące aborcji. Udało nam się porozmawiać z jedną z osób z obozu przeciwników aborcji, która zapowiada już masowe dzwonienie do posłów.
Reklama.
Politycy powiedzieli stop projektowi "Zatrzymaj aborcję". Na 41 członków "za" jego rozpatrywaniem w tym terminie głosował zaledwie jeden poseł z komisji – niezrzeszony poseł Jan Klawitter. 29 było przeciw, reszta nie zagłosowała. To wystarczyło, by wywołać furię po stronie zwolenników zaostrzenia prawa aborcyjnego. Dostało się wszystkim: od lewa do prawa, ale najbardziej zabolały gromi ciskane w stronę prawicy i posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy się na nich "wypięli".
Kaja Godek, liderka komitetu "Zatrzymaj aborcję" napisała na Twitterze, że było to celowe opóźnianie wejścia w życie ustawy zaostrzającej aborcję.
Patrząc na to czysto obiektywnie, nie ma się co dziwić tak gwałtownej reakcji pani Godek. Przypomnijmy, że to już drugi raz, kiedy komisja przekłada procedowanie tego projektu. Kaja Godek podała nawet listę posłów, którzy zagłosowali przeciwko kontynuowaniu prac nad projektem.
Czego dotyczy "Zatrzymaj aborcję"?
Obywatelski projekt ma zakazać tzw. aborcji eugenicznej. Obecnie to jeden z trzech wyjątków, kiedy można przerwać ciążę. Projekt już otrzymał pozytywną opinię sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Teraz czeka na decyzję Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Ta jednak gra na czas. O komentarz w sprawie poprosiliśmy Magdalenę Łońską z fundacji "Życie i Rodzina".
– To, co się stało w trakcie głosowania pokazuje rzeczywiste intencje Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, czyli niezajmowanie się tym projektem – mówi naTemat Magdalena Łońska. – To pewien rodzaj hipokryzji, dlatego, że skoro posłowie przepuścili projekt do dalszych prac, a teraz nie chcą się nim zajmować, to oznacza, że są niesłowni, że oszukali ponad 830 tysięcy obywateli, którzy podpisali się pod projektem, a cały czas oczekują tego, że komisja i posłowie spełnią swoją obietnicę zajęcia się nim – stwierdza nasza rozmówczyni.
Magdalena Łońska, podobnie jak Kaja Godek, zwraca uwagę na czas i liczby. – Czas ucieka i giną kolejne dzieci, to jest trójka dzieci dziennie. Więc tak naprawdę na osobach decyzyjnych, czyli na posłach ciąży wina, za te kolejne dzieci. Dlatego, że to prawo nie jest zmienione i zabijanie dzieci nienarodzonych, podejrzanych o chorobę, nie jest zatrzymane – wymienia.
Co dalej po nieudanym głosowaniu w komisji? Organizacje pro-life zapowiadają naciski, które mają uświadomić politykom, szczególnie prawicowym, gdzie ich miejsce. – W niedługim czasie uruchomimy przez call center akcję "Zadzwoń do posła". Będziemy motywowali ludzi, którzy zbierali podpisy pod projektem w całej Polsce, żeby dzwonili do posłów i pytali ich, dlaczego projekt nie jest procedowany dalej. Będziemy również motywowali tych, do których będziemy dzwonili, do tego, żeby w swoich regionach informowali, rozmawiali z innymi, mówili jak wygląda sytuacja i jaka jest postawa danych polityków w sprawie projektu "Zatrzymaj aborcję" – informuje Magdalena Łońska.
Zapytaliśmy naszą rozmówczynię o posłankę Halinę Szydełko, która jest związana z Akcją Katolicką. Pisała o niej na Twitterze także Kaja Godek, która zwróciła uwagę, że posłanka Prawa i Sprawiedliwości specjalnie spóźniła się na posiedzenie komisji. Szydełko zagłosowała także przeciwko dalszemu procedowaniu projektu.
Jest to jawna hipokryzja i należy ją pokazać publicznie. Jeśli działa w Akcji Katolickiej i identyfikuje się z wartościami, które mówią o ochronie życia ludzkiego, a z drugiej strony jest przeciwna rozpatrywaniu prawa, które to zabijanie dzieci ma zatrzymać, to co mają myśleć jej wyborcy?