
Pełnomocnik Stanisława Gawłowskiego wyszedł do dziennikarzy po zakończeniu przesłuchania sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej w szczecińskiej prokuraturze. Bez swojego klienta, który pozostaje w rękach organów ścigania. – To zatrzymanie to reakcja PiS-owskiego państwa na spadające sondaże – tłumaczył Roman Giertych. I oznajmił, że zatrzymanie jednego z liderów opozycji to dopiero początek działań upolitycznionych służb.
REKLAMA
– Stanisław Gawłowski prosił, żeby podziękować za państwa obecność pod prokuraturą. Zwłaszcza, że wiązało się to z narażeniem życia, słyszeliśmy strzały – mówił do zebranych dziennikarzy pełnomocnik sekretarza generalnego PO. Następnych kilka minut poświęcił na odpowiedź na pytania dziennikarzy, który próbowali się dowiedzieć o szczegóły prokuratorskiego postępowania.
– Pan poseł na pewno dostanie coś do jedzenia. Przy mnie nie zakładano mu kajdanek – relacjonował Roman Giertych. Pełnomocnik posła twierdził, że w jego ocenie prokuratura działa pod z góry założoną tezę. – Postawiono jakieś absurdalne zarzuty. Dziś złożyliśmy dowód zakupu zegarka, która poseł nosi prawie całe dorosłe życie. Oczywiście można powiedzieć, że teraz prokuratura będzie analizować otrzymane przez nas dokumenty i oświadczenia, ale szczerze mówiąc nie spodziewam się tego... Jak ktoś ma plan do zrealizowania, to go realizuje – dodał.
Prawnik Stanisława Gawłowskiego nie ma wątpliwości co do natury zatrzymania swojego klienta. – Mamy do czynienia po prostu z nagonką ze strony prokuratury. Widać jaka jest reakcja PiS-owskiego państwa na spadające sondaże. Ranny wilk jest bardzo groźny. Reaguje wściekłością i agresją. Należy się spodziewać działań podobnych w stosunku do innych posłów opozycji. To będzie bardzo trudny czas – wieścił Roman Giertych.
