Na konwencji samorządowej Prawa i Sprawiedliwości, która miała miejsce 14 kwietnia, premier Mateusz Morawiecki zapowiedział pięć projektów, które rząd zamierza zrealizować w najbliższej przyszłości. Wśród nich znalazła się m.in. wyprawka dla uczniów. Również wicepremier Beata Szydło opowiedziała o nowym, prorodzinnym programie, który nosi nazwę "Mama plus" i ma oferować szereg różnych przywilejów dla matek.
Nowy program Beaty Szydło wpisuje się w ogólną i długotrwałą strategię społeczną, która ma na celu zachęcić Polki do rodzenia większej ilości dzieci. "Mama plus" przewiduje minimalną emeryturę dla kobiet, które urodziły minimum czwórkę dzieci. Nieistotne w tym wypadku jest, czy były czynne zawodowo. Kolejnymi udogodnieniami jest fakt, że kobiety w ciąży mają mieć darmowe leki, a studentki-mamy mogą liczyć na ułatwienia. Jednak największe emocje wzbudziło zapowiedzenie premii za szybkie urodzenie drugiego dziecka.
Premia za drugie dziecko
Chwilę po ogłoszeniu przez Beatę Szydło na konwencji samorządowej PiS powyższego planu, zaczęto się zastanawiać, co oznacza słowo "szybko". Całą sprawę doprecyzowała później minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, gdy w niedzielę spotkała się z mieszkańcami Łap. Aby otrzymać premię za drugie dziecko, kobiety powinny urodzić je w ciągu maksymalnie dwóch lat od momentu narodzin pierwszego dziecka.
Wciąż jednak nie wiadomo, jaka kwota będzie przysługiwać mamom za szybkie urodzenie drugiego dziecka. W rozmowie z "Super Expressem" Rafalska powiedziała, że na premii pieniężnej się nie skończy. – Wydłużony dodatkowy urlop, trzymiesięczny. Myślimy jednak o dodatkowych bonusach, o zagwarantowaniu pierwszeństwa w żłobkach i przedszkolach, o innych formach. Chcemy stworzyć wystarczające zachęty dla odkładających na zaś przyjście drugiego dziecka – powiedziała.
"Wyprawka" Morawieckiego
Zanim Beata Szydło zaczęła opowiadać o programie "Mama Plus", przed nią przemawiał premier Mateusz Morawiecki. Zapowiedział pięć pomysłów, wśród których jest obniżenie CIT z 15 do 9 proc., program Dostępność plus (poprawa życia osób starszych i niepełnosprawnych), proporcjonalny ZUS (mała firma równa się mały ZUS) i pieniądze na drogi lokalne. Była jeszcze jedna obietnica, która zyskała już różne nazwy, jak "Wyprawka" i "300 plus".
Polega to na tym, że każde dziecko w wieku szkolnym do ukończenia 18. roku żucia, ma otrzymywać 300 zł jako wyprawkę przed każdym rokiem szkolnym. Pieniądze mają przysługiwać wszystkim rodzicom. – Rodzice wiedzą zresztą najlepiej, na co wydać pieniądze dla swoich dzieci. My ufamy Polakom, ufamy rodzicom, ufamy wszystkim – powiedział premier.
Podliczono już, ile będą kosztować podatników szkolne wyprawki. Patrząc na dane GUS, w roku szkolnym 2016-2017 w Polsce było niemal 5 milionów uczniów. Zatem 300 zł na każdego ucznia daje łączną kwotę wynoszącą ponad 1 mld 485 mln zł.