"Każde pokolenie odejdzie w cień" – śpiewał lider Kombi Grzegorz Skawiński. Cóż, generacje się zmieniają. Jest to zauważalne zwłaszcza w latach tak przyspieszonego rozwoju. Jeszcze niedawno prym wiedli millenialsi - osoby z pokolenia Y. Ostatnio coraz więcej mówi się jednak o pokoleniu Z, czy też XD. To dzisiejsi nastolatkowie, którzy nie wyobrażają sobie życia bez internetu.
Grup pokoleniowych w Polsce możemy naliczyć 5. Tak wynika z raportu Newspoint: "Pokolenia w Polsce i potrzeba monitorowania ich rosnącej aktywności". Najstarsi, osoby po 70. roku życia, to pokolenie wojny i międzywojnia. Ludzie urodzeni między 1946 a 1964 rokiem to pokolenie BB - Baby Boomers. Kolejna generacja to pokolenie X - lata 1965-1979. Po nich następuje czas Y, czyli millenialsów. Najmłodsze pokolenie jest zwane generacją Z lub XD.
– Do określenia pokolenia nie wystarczy sam rocznik danej osoby. Ktoś urodzony w okresie dwóch, czy trzech lat w przód od dat granicznych, może reprezentować cechy charakterystyczne dla wcześniejszej generacji – mówi autor raportu Newspoint Robert Sadowski. – W swoim raporcie wskazywaliśmy właśnie na te cechy: korzystanie z mediów i nowych technologii, preferowane typy (telefon, telewizor, komputer, tablet, prasa, książka), zachowanie względem pracodawcy, zmiany trendów społeczno-kulturowych itd. – wyjaśnia.
Pokolenie XD
Młodzieżowym słowem roku 2017 był rzeczownik "XD". Nie dziwi zatem, że osoby urodzone po 1995 określa się mianem pokolenia XD. To grupa licząca niemal 9 mln Polaków. Młodzi ludzie, którzy nie potrafią żyć bez internetu i nowych technologii. – W internecie jest wszystko. Internet dociera do wszystkich przestrzeni życia. Czasem ciężko nawet znaleźć granicę między tym co wirtualne, a rzeczywiste – mówi Filip, student urodzony na styku mileniów.
Ci młodzi ludzie obecnie mają największy udział wśród pokoleń w Polsce. Stanowią 23,4 proc. populacji. Generacja Y to druga grupa pod względem liczebności. Stanowią 22,8 proc. ludności w kraju nad Wisłą. Trzecie miejsce należy do pokolenia baby boomersów. Jest ich niewiele mniej niż osób z pokolenia Y. Ich procentowy udział wynosi 22,7 proc. Co ciekawe, generacja X stanowi jedynie 20,5 proc. populacji.
Różnice międzypokoleniowe
Różnice między generacjami objawiają się na różnych płaszczyznach życia. Słynny konflikt pokoleń (poza tym, że babcia lubi słuchać Fogga, tata Floydów, syn Nirvany, a wnuk macha głową do bitów z południa Stanów Zjednoczonych) pokazuje się również w urządzeniach, z jakich wolimy korzystać. W sposobie przyjmowania informacji. Osoby z pokolenia XD szybciej sięgną po smartfon niż spędzą pół godziny na oglądaniu "Faktów". Dla nich wszystko musi być "na już".
– Telefon mam zawsze przy sobie – zapewnia Filip. – Jest wygodny i łatwo się do niego przyzwyczaić. Kiedyś przez rok nie korzystałem z komputera. Wystarczył mi sam smartfon – dodaje.
Smartfon zastępuje Filipowi komputer. Pozwala na szybkie sprawdzenie ulubionych aplikacji - Instagrama czy Facebooka. Dzięki byciu online praktycznie 24/7 Filip wie co dzieje się u jego znajomych, których podgląda w różnych mediach społecznościowych. Młodzi ludzie z oczami wbitymi w ekran smartfona to znak czasów. Wcześniejsze pokolenia nie charakteryzują się jednak podobną otwartością na nowe technologie.
Dla pokolenia BB najlepsze będą tradycyjne media, telewizja i książki. Ci ludzie rzadko korzystają z social mediów i nie są świadomi cyberzagrożeń. Osoby z generacji X również większą uwagę przywiązują do telewizji, w dobie której zostali wychowani. Obsługa nowych technologii nie przynosi im jednak trudności. Kolejne pokolenia to już zwrot ku internetowi. Mieszkający w "globalnej wiosce" millenialsi częściej skorzystają z komputera niż smartfona. Niemal ciągle są online, jednak nie tak często jak ich młodsi koledzy z pokolenia XD.
– To prawda, że ciężko rozstać mi się z telefonem – przyznaje Filip. – Jednak denerwują mnie takie akcje jak wzajemne wysyłanie sobie smsów lub pisanie na messengerze, kiedy siedzi się metr od siebie.
Najmłodsze pokolenie odchodzi od portali społecznościowych, na których udzielają się ich rodzice. Przykładem jest Twitter, z którego generacja Z nie korzysta tak aktywnie. Pokolenie urodzone po 1995 roku pochłania za to ogromne ilości kontentu wizualnego - obrazów i wideo. Stąd największe zainteresowanie Instagramem i YouTube’em. Jeśli chodzi o coraz bardziej uciążliwego Facebooka, udział pokoleń Z i Y to aż 2/3 wszystkich użytkowników. Wystarczy dodać, że 90 proc. polskich 10-latków to użytkownicy internetu. Dodajmy, że to użytkownicy, którzy online są non stop i chętnie tworzą zawartość sieci.
W raporcie Newspoint, czytamy – "Na świat przychodzą kolejne Z-ty, które tworzą coraz więcej treści i bez internetu nie istnieją. Z-ty będą miały większy udział w social mediach niż BB w tej chwili. (…) na minus działa starzenie się społeczeństwa a na plus bardziej obfita twórczość i penetracja internetu wśród nowych roczników a także nowi użytkownicy osiedlający się w Polsce. W tej chwili ciężko przewidzieć znaczenie tych parametrów i dlatego w najbliższych latach wzrost dokumentów i aktywności w sieci na poziomie 25% wygląda na realny" – prognozują autorzy raportu.
Czytaj więcej
Filip potwierdza to, co Sadowski zawarł w raporcie. Dla niego również najciekawszą zawartość sieci tworzą obrazki i filmiki. – Instagram daje możliwość sprawdzenia jak wygląda życie celebrytów. I to tak, jakbyś sprawdzał zdjęcia swoich kumpli – mówi student. – Dodatkowo jest opcja streamingowania, więc można podejrzeć czyjeś życie w tej samej chwili, będąc nawet kilka tysięcy kilometrów dalej. Nie używam Twittera. Pewne grono moich znajomych korzysta z tego medium, ale nie jest ich wielu. Większość siedzi na Insta – dodaje.
Co ciekawe, jeszcze 10 lat temu praktycznie nie było wzmianek o pokoleniu XD. Wtedy w mediach dominowały informacje dotyczące pokolenia X i Y. Od 2011 roku to generacja millenialsów przejęła palmę pierwszeństwa. Obecnie prawie 75 proc. wpisów dotyczy pokoleń Y i Z.
– Gdyby zabrakło internetu i telefonów, pewnie miałbym więcej kolegów – śmieje się Filip. – Z drugiej strony czułbym się niedoinformowany i nie widziałbym, co dzieje się u moich znajomych z drugiego końca Polski. Mimo to, nawet bym się cieszył – stwierdza nasz rozmówca.