Osoby oburzone decyzją sędziego, który orzekał o dalszym losie Alfiego Evansa, zlustrowały jego przeszłość. Wszystko po to, by wyciągnąć niewygodne informacje o sędzim. Dowiadujemy się, że Justice Hayden jest związany z organizacją LGBT, a ponadto nie od dziś wspiera prawo do eutanazji i aborcji.
Sędzia Hayden to współautor książki "Children and Same Sex Families: A Legal Handbook" ("Dzieci w rodzinach jednopłciowych: podręcznik"). Pozycja zawiera wskazówki prawne dla par homoseksualnych starających się o adopcję dzieci. Co więcej, Justice Hayden jest członkiem organizacji The Bar Lesbian and Gay Group (BLAGG), która zajmuje się udzielaniem wsparcia dla osób LGBT, w tym aspektem adopcji dzieci przez pary homoseksualne. BLAGG jest odnogą organizacji LAGLA (the Lesbian and Gay Lawyers association), zrzeszającej homoseksualnych prawników – podaje LifeSiteNews.
Sędzia jeszcze przed sprawą Alfiego wywołał wiele negatywnych reakcji. Znany jest bowiem z orzekania na korzyść homoseksualistów, wspierania eutanazji i aborcji. W 2016 r. głośno było o sprawie kobiety, która nie chciała wychować syna jako "kobiety", mimo że ten – jak twierdził – czuł się kobietą. Hayden odebrał matce prawa rodzicielskie, przekonując, że "czyniła niewyobrażalny gwałt na psychice dziecka i zadawała mu ból emocjonalny".
Tragedia Alfiego Evansa
Przypomnijmy, że Alfie Evans przebywa w Alder Hey Children’s Hospital w Liverpoolu od grudnia 2016 r. Cierpi na ciężką, niezdiagnozowaną dotychczas chorobę neurologiczną. O odłączenie chłopca od aparatury podtrzymującej życie wnioskowali – wbrew woli rodziców chłopczyka – lekarze. W brytyjskim prawie wygląda to tak, że to medycy występują przed sądem jako reprezentanci interesu dziecka, który nie zawsze musi być zbieżny z opinią rodziców. Ci zaś wyczerpali wszelkie możliwości prawne, walcząc o swoje dziecko.
Sąd wydał wówczas orzeczenie, w którym stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem będzie odłączenie niespełna 2-letniego chłopczyka od aparatury podtrzymującej życie. Rodzice nie poddawali się, tata Evansa był nawet u papieża. Interwencja Franciszka sprawiła, że chłopczykowi w trybie pilnym nadano obywatelstwo włoskie i specjalną wizę dyplomatyczną. Słynny rzymski szpital Bambino Gesu zobowiązał się, że podejmie walkę o życie chłopca. We wtorek zapadły jednak dwie decyzje niezgodne z wolą rodziców. Mały Alfie został odłączony od aparatury medycznej podtrzymującej funkcje życiowe. I choć lekarze wcześniej twierdzili, że dziecko nie jest w stanie przeżyć bez tych urządzeń, to ojciec 2-laka informował, że po dziesięciu godzinach od wyłączenia maszyn syn nadal sam podtrzymywał oddech.
Sąd rodzinny w Manchesterze nie zgodził się na transport dziecka do Włoch. Sędzia przychylił się do opinii lekarzy, że przewóz chłopca tak daleko byłby zbyt niebezpieczny dla jego zdrowia. Możliwe byłoby jedynie jego przewiezienie do domu lub hospicjum. Hayden ocenił, że takie rozwiązanie "jest w najlepszym interesie Alfiego". Eksperci zaś twierdzą, że u chłopca doszło do nieodwracalnych zmian w mózgu, które pozbawiły go zmysłów wzroku, słuchu, smaku i czucia, a dalsza terapia byłaby wręcz "nieludzka".