Domaganie się większych pieniędzy od rządu przez kolejną grupę społeczną najwidoczniej wyprowadziło z równowagi niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości. O ile protestujący rodzice dzieci niepełnosprawnych zdenerwowali posła Stanisław Piętę, o tyle Annie Siarkowskiej nie spodobały się żądania płacowe... kontrolerów lotów.
Domaganie się przez rodziców dzieci niepełnosprawnych większych pieniędzy nie spodobało się ani rządowi, ani niektórym posłom rządzącej większości. Jednak po uruchomieniu programu 500+ i obietnicach przeróżnych podwyżek i dodatków dla różnych grup społecznych i zawodowych, o wyższe pensje postanowili powalczyć także kontrolerzy lotów. Jednak dla posłanki PiS Anny Siarkowskiej tego było już za wiele.
"Zarabiają 52 tys.zł/mies + dodatki: stażowy(3%-20%), za ważną licencję (20%), program emerytalny (7%). Razem to nawet 100 tys. zł/mies. Dodatkowy urlop: 15 dni/rok. Teraz chcą 3 lata (!!!) płatnego wolnego (57-60 lat). Grożą strajkiem. Kontrolerzy ruchu lotniczego. Skandal" – napisała na Twitterze posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
W komentarzach pojawiły się głównie głosy mówiące o ogromnej odpowiedzialności kontrolerów i presji, z jaką na co dzień mają do czynienia. Jednak według posłanki wszelkie roszczenia są nieuprawnione, a polski rząd powinien "twardo zareagować, tak jak swego czasu Ronald Reagan".
Kontrolerzy już od prawie roku nie mogą dogadać się z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej. Ich głównym postulatem jest możliwość wcześniejszego przechodzenie na emeryturę. Jak widać, szczucie różnych grup zawodowych na siebie przez władze, można oficjalnie uznać za rozpoczęty