Niewykluczone, że wasz misternie uknuty plan wyjazdowy zostanie rozmyty przez majową burzę. Godziny kombinowania nad najlepszą konfiguracją urlopów na żądanie i dni wolnych od pracy mogą wam wtedy wyjść bokiem. Na taką okoliczność warto mieć w zanadrzu kilka seriali. Najlepiej na tyle krótkich, by nie przegapić potencjalnych przejaśnień.
Co najlepsze, cztery z pięciu wymienionych poniżej seriali znajdziecie na Netflixie. Kolejnym ogromnym plusem tych seriali jest to, że zostały po prostu stworzone pod binge-watching. Każdy sezon poniższych produkcji można obejrzeć w jakieś pięć godzin. Niektóre nawet krócej.
Atlanta
Serial, którego główną gwiazdą, scenarzystą, reżyserem i producentem jest Donald Glover, chyba jeszcze nie zdobył należytej popularności w Polsce. A szkoda, bo ta podwójnie uhonorowana Złotym Globem produkcja to świetna rozrywka. Nie tylko dla fanów hip-hopu, choć przy dusznych rytmach tej muzyki ciągnie się życie bohaterów serialu.
Tragikomiczne dążenia głównych postaci do zniknięcia z marginesu społeczeństwa. Surrealistyczne sytuacje, w które się ładują. Obśmiewanie bezmyślności współczesnej popkultury. A wszystko zapakowane w 10 półgodzinnych odcinków na sezon. Tych powstały dwa, więc przy odrobinie samozaparcia da się obejrzeć całą "Atlantę" w jeden dzień.
American Vandal
Czyli "kto namalował 27 penisów na samochodach nauczycieli liceum". Psorzy szybko wydają wyrok, obarczając winą lokalnego obiboka - Dylana Maxwella. Dylan kocha pranki i marihuanę, lecz przede wszystkim uwielbia pokrywać szkolne tablice wizerunkami olbrzymich fallusów. Winny/niewinny Dylan oczywiście do niczego się nie przyznaje. Wtedy do akcji wkracza jego dwóch kumpli, co dla widzów oznacza zapięcie pasów na karuzeli śmiechu. "American Vandal" to pastisz kryminalnych paradokumentów, w stylu "W-11". Z równie "profesjonalnym" zacięciem młodzi detektywi tworzą sieci połączeń między zdjęciami podejrzanych. Oczywiście na olbrzymiej tablicy. Ubaw jest nieziemski, a że serial ma tylko osiem 35-minutowych odcinków, nie sposób zauważyć, kiedy zgubiliśmy te 5 godzin życia.
End of the F***ing World
Co prawda trochę już o EOTFW napisaliśmy, ale to świetny przykład serialu, który wcale nie musi być drogi czy długi, by przekazać najważniejsze treści. Osiem 20-minutowych odcinków to niecałe trzy godziny rozrywki, ale jakiej! Zwiewający z rodzinnych domów główni bohaterowie - Alyssa i James - to totalna "patologia". Nastolatka kradnie i klnie jak szewc, a jej małomówny kompan nie myśli o niczym innym niż o popełnieniu pierwszego w życiu morderstwa. Najlepiej na towarzyszce podróży. Mimo wisielczego klimatu, cała historia opowiada o poszukiwaniu szczęścia i akceptacji. Dlatego od razu zakochujemy się w tych zagubionych, postrzelonych dzieciakach.
Master of None
"Master of None" przypadnie do gustu każdemu, kto lubi przegadany klimat filmów Woody’ego Allena. W każdym razie to serial o poszukiwaniu miłości. Z bystrym, neurotycznym poczuciem humoru. Mieszanką zwycięstw i lęków osób, które od dobrych paru lat prowadzą mniej lub bardziej udane działania na polu dorosłości. Serial w ironiczny sposób zwraca uwagę na istotne problemy społeczeństwa. Rodzicielstwo, rasizm, miejsce starszych ludzi we współczesnym świecie. Do tego świetne zdjęcia i piękne lokalizacje (zwłaszcza w drugim sezonie). No i da się łyknąć w dzień. Aziz Ansari, odtwórca głównej roli i twórca serialu, otrzymał Złotego Globa za swój występ.
Ona się doigra
Najpierw był film Spike’a Lee o tym samym tytule. Produkcja z 1986 roku była jedną z pierwszych w dorobku czarnoskórego reżysera. Główna bohaterka Nola Darling żyje w miłosnym czworokącie z trójką mężczyzn o totalnie różnych charakterach. Jamie to poważny kandydat na długoterminowego partnera. Greer to zapatrzony w siebie fotograf o skrajnie narcystycznym ego. Trójkę domyka Mars - kurier rowerowy i lekkoduch, który z jednej strony jest najlepszym kumplem Noli, a z drugiej dostarcza jej łóżkowej rozrywki. Serial "Ona się doigra" to pierwsze telewizyjne dzieło w dorobku uznanego reżysera. W 1986 wyprzedzało czasy, pokazując kobietę niezależną, stawiającą swoje potrzeby ponad wszystko. 30 lat później nie ma już może tak mocnego wydźwięku, jednak nadal pozostaje ciekawą opcją na deszczowy binge-watching.