"Westworld" przez swoją złożoność i niespodziewane zwroty akcji, nazywany jest następcą "Gry o Tron". Produkcja HBO niedawno ruszyła z drugim sezonem. Akcja się zagęszcza, coraz więcej wątków się klaruje, ale wciąż nie wiemy, gdzie zaprowadzą nas scenarzyści. Serial jest wymagający nie tylko dla widzów, ale i aktorów. Nie wiedzą co tak naprawdę czeka odgrywane przez nich postaci. "Jestem tylko aktorem, więc pozostaje mi tylko rozebrać się i usiąść naprzeciwko Anthony'ego Hopkinsa, żeby wypowiedzieć przed kamerą moje kwestie" – śmieje się James Marsden wcielający się w jednego z głównych bohaterów - kowboja Teddy'ego Flooda.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Serial HBO opowiada o stworzonym przez genialnych konstruktorów - ultranowoczesnym parku rozrywki Westworld. Przybywający do niego tzw. Goście przenoszą się w realia Dzikiego Zachodu i biorą udział w przygotowanych dla nich przygodach. Park zamieszkują Gospodarze – androidy, którym można wyrządzić dowolną krzywdę, a które z kolei nie mogą w żaden sposób zaszkodzić ludziom. Do czasu. Pierwszy sezon serialu zakończył się krwawą masakrą, w której to maszyny przejmują władzę nad sztucznym światem.
Przyszło nam czekać półtora roku na ciąg dalszy niezwykle intrygującej historii, która stawia przed widzem wiele filozoficznych pytań. Na część z nich stara się odpowiedź aktor James Madsen. Grany przez niego kowboj Teddy Flood wcześniej nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Wydaje się, że w drugim sezonie postać, którą widzimy u boku Dolores Abernathy granej przez Evan Rachel Wood będzie miała spory wpływ na fabułę.
Co słychać u Teddy'ego na początku drugiego sezonu?
Czeka nas wszystkich wiele niespodzianek. W trailerze zapowiadającym sezon pojawia się kilka zaskakujących wskazówek, ale to, co będzie dla widzów największym zaskoczeniem zostawiliśmy na deser. Ważną rolę w tych wydarzeniach odegra Teddy. W pierwszym sezonie przedstawiliśmy widzom nasz serialowy świat i jego bohaterów, a teraz zaczyna się jazda bez trzymanki. To, co zobaczymy przypomina wolną amerykankę. To bardzo trudna sytuacja dla Teddy'ego, który musi się szybko wpasować w ten nowy świat. Jest jednym z ostatnich gospodarzy, którzy jako ostatni doświadczają przebudzenia "robotycznej" jaźni.
To będzie dla niego bardzo ciekawe doświadczenie, bo zacznie zupełnie inaczej postrzegać świat, jakby narodził się na nowo. Zacznie zastanawiać się nad własną tożsamością, dokonywać związanych z tym wyborów i podejmie próbę samookreślenia się na nowo, nie zatracając przy tym swojej wcześniejszej osobowości. W naszym serialu stawiamy wiele pytań m.in. kim jesteśmy, kim chcielibyśmy być, gdybyśmy mieli wolną wolę i czy całkowicie pozbawieni kontroli nadal będziemy dokonywać słusznych wyborów? Jakiego rodzaju ludźmi chcielibyśmy być? Wszystkie te pytania stawiamy, kiedy na ekranie panuje chaos, zamęt i rewolucja, a znane z serialu roboty rodzą się na nowo pośród wojennej pożogi.
Pomimo swojej metamorfozy, Teddy nadal pamięta fragmenty zakodowanych wspomnień. Jest w dalszym ciągu wierny i lojalny w stosunku do Dolores, którą kocha. Chce ją nadal chronić, ale nagle okazuje się, że ona nie potrzebuje jego ochrony. Jeśli szukasz wskazówek, bo chcesz dowiedzieć się, w jakim kierunku pójdzie opowiadana przez nas historia, warto obejrzeć finałowy odcinek pierwszego sezonu i spojrzeć na moje oczy i oczy Evan, kiedy przyglądamy się Dolores, która zabija mężczyznę strzałem w głowę. To bardzo ważny trop, który dużo mówi o przyszłości naszych bohaterów i kierunku, w jakim rozwiną się ich wątki.
Czekają nas duże zmiany i rozwój. Będziemy świadkami wydarzeń, które zaprzeczą zasadzie przyczyny i skutku. Świat, jaki znamy przestanie istnieć i narodzi się na nowo. Kim będą teraz Dolores i Teddy? Czy nadal będą chcieli trzymać się za rękę i marzyć o ucieczce na odludne ranczo? A może będzie im teraz przyświecać zupełnie inny cel?
Podczas panelu na festiwalu SXSW, scenarzystka Lisa Joy powiedziała, że Teddy nie będzie już archetypicznym kowbojem. Czy możesz powiedzieć nam coś więcej na ten temat?
Poznaliśmy go jako szlachetnego kowboja, dobrego bohatera, co nie zawsze podoba się widzom. O ile się nie mylę, wiele osób nie lubiło Supermana, bo był jednoznacznie dobrą postacią, całkowicie pozbawioną mrocznych cech... W naszym serialu otwarcie przyznajemy, że w ludzkim umyśle czai się zło, że nasz świat bywa okrutny.
Uważam, i odwołam się tutaj do przykładu Teddy'ego, że wybór dobra nie zawsze jest trudny. Chcę przez to powiedzieć, że nie jest łatwo zawsze podejmować słuszne decyzje, ale jeśli chcemy zachowywać się w życiu przyzwoicie i robić to, co należy, to dobro zawsze w jakiś sposób do nas wraca. Szlachetność jest zakodowana w oprogramowaniu Teddy'ego. Masakra Wyatta i jego łowców nagród to jedyna rysa na jego życiorysie, bo jestem przekonany, że Teddy jest z dobry z natury, co sprawi, że w najnowszym sezonie znajdzie się w bardzo trudnym położeniu.
Bohaterowie serialu, czyli istoty albo ludzie - nie jest ważne jak będziemy ich nazywać - nagle stają się świadomi i mają wolną wolę. Pytanie brzmi: co z nią zrobią? Ludzie nie mają już nad nimi przewagi, jak w pierwszym sezonie, bo zmienił się układ sił. Co zrobią obie strony, żeby przetrwać?
Grająca Dolores - Evan Rachel Wood przyznała, że po zakończeniu zdjęć do pierwszego sezonu serialu miała kryzys egzystencjalny. Czy odchorowałeś go w podobny sposób?
Evan jest jedną z największych fanek serialu "Westworld". Uwielbia go. Zachwyca się tym, co jest w nim piękne i upiorne, chore i zdrowe. Bardzo podoba się jej przesłanie i pytania, które zadajemy widzom, żeby skłonić ich do refleksji. Podobnie jak gry wideo, filmy i seriale telewizyjne, my nie kreujemy nowych zachowań, ale pokazujemy otaczającą nas rzeczywistość.
Ja staram się unikać takich psychologicznych dywagacji, bo ma to na mnie negatywny wpływ. Nie zastanawiam się nad drugim dnem, bo te pytania nigdy się nie kończą. Mam pełną świadomość, że ludzki mózg jest niczym wobec bezkresnego wszechświata i wierzę, że kluczem do zrozumienia jest pogodzenie się z faktem, że są na świecie tajemnice, które nas przerastają i że pewnych rzeczy nigdy nie ogarniemy naszym rozumem. Uważam, że potrzeba jest nam więcej umiaru i dyscypliny. Jest na świecie wielu mądrzejszych ode mnie ludzi, którzy wiedzą o wiele więcej na temat sztucznej inteligencji.
Sam nie wiem, co powinienem myśleć o przyszłości tej technologii, ale mądrzejsze ode mnie osoby są przekonane, że jest to problem, z którym już dzisiaj należy się zmierzyć. Nie chcę być facetem, który zadekuje się kiedyś w bunkrze z zapasem 500 konserw i arsenałem broni, a być może jest to przyszłość, jaka nas czeka.
Z drugiej strony, kiedy oglądam nasz serial i widzę fantastycznie zagrane przez Evan i Thandie postacie, dociera do mnie humanistyczne przesłanie naszych fantastycznych scenarzystów. Może to zabrzmi naiwnie, ale widzę wtedy nadzieję dla ludzkości. Widzowie utożsamiają się z androidami i czują w stosunku do nich empatię, bo są one bardziej ludzkie niż prawdziwi ludzie.
Czy nie przeraża cię fakt, że premiera kolejnego sezonu serialu o robotach, które nagle stają się świadome, zbiega się w czasie z "przebudzeniami" w naszym społeczeństwie? Czy Jonah i Lisa umieją przewidywać przyszłość?
Muszę przyznać, że nic w ich scenariuszu nie jest dziełem przypadku. "Westworld" to serial, który wymaga wiele skupienia od ekipy produkcyjnej i aktorów, ale ja nie narzekam, bo bardzo mi się podoba. To produkcja trudna w realizacji i odbiorze ze względu na mnogość i złożoność wątków.
Ciągle mam wrażenie, że jesteśmy daleko w tyle za Jonahem i Lisą. Są seriale, które są adaptacją gotowego materiału i każdy z góry wie, co się wydarzy w kolejnych odcinkach, bo wszystko jest z góry ustalone i wiadomo, jak dalej zostaną poprowadzone wątki. Daję głowę, że Jonathan i Lisa od dawna wiedzą, jak zakończy się serial "Westworld", bo zaplanowali to wiele lat temu. Wiedzą, jaki będzie finał tej historii i jak do tego dojdzie.
Ja jestem tylko aktorem, więc pozostaje mi tylko rozebrać się i usiąść naprzeciwko Anthony'ego Hopkinsa, żeby wypowiedzieć przed kamerą moje kwestie. W każdej innej sytuacji, dopytywałbym się dlaczego i po co ma to robić, ale wiem, że tu nie ma to sensu. Aktorzy, a zwłaszcza Thandie i Evan, są w dość trudnej sytuacji, bo niewiele wiedzą. Nikomu to jednak nie przeszkadza, bo producenci serialu zadbali o dobrą atmosferę. Każdy z nas czuje się na planie bezpiecznie i ma poczucie, że odgrywa ważną rolę w przeniesieniu ich wizji na mały ekran. Nie jest to łatwe, ale musimy całkowicie im zaufać i pozwolić przejąć pełną kontrolę.
Może nie jest to takie złe, bo poczucie kontroli jest tylko iluzją...
To prawda. Mam tego świadomość. Poza tym, w naszym serialu dotykamy bardzo ważnych tematów, co sprawia, że przestaję czuć się ważny, ale rekompensuje mi to świadomość, że mogę przy nim pracować.
Wywiad przygotowaliśmy we współpracy z HBO Polska.
"Teddy staje się świadomy dość późno - wiem, że nie jest to dobra analogia, ale wyobrażam sobie fortepian, na którym możemy wygrywać emocje za pomocą 88 klawiszy. Można powiedzieć, że na początku pierwszego sezonu nasi bohaterowie uderzali pałeczkami w kilka środkowych klawiszy. Potem Evan i Thandie usłyszały dźwięk, jaki wydaje instrument i zaczęły zastanawiać się jaka to nuta. Teddy jest gdzieś pośrodku, ale bardzo szybko zaczyna uderzać w pozostałe klawisze".
" Nie chcę uderzać w ckliwe nuty, ale jest pewna przypowieść o dziadku, który rozmawia z wnukiem o życiu. Dziadek twierdzi, że w każdym z nas mieszkają dwa wilki, które nieustannie toczą między sobą walkę. Jeden z nich symbolizuje nienawiść, chciwość i strach, a drugi miłość, dobroć i przyzwoitość. Wnuk pyta się dziadka, który wilk będzie górą? Dziadek odpowiada mu, że ten, którego będziemy karmić. Pytanie brzmi, jakie cechy będziemy w sobie kultywować? Mamy wybór".
"Serial "Westworld" ma zasiać ziarno niepewności w naszych umysłach i sprawić, żebyśmy zaczęli myśleć o ryzyku wpisanym w przyszłe współistnienie ludzi i do złudzenia przypominających nas inteligentnych robotów, które pewnego dnia mogą zacząć żyć własnym życiem. Chcemy skłonić widzów do refleksji nad etycznym wymiarem rozwoju nowych technologii, nad możliwościami rozwoju sztucznej inteligencji, przy której pewnego dnia możemy poczuć się głupi, niedouczeni, przestarzali i kompletnie nikomu niepotrzebni".
"Kiedy zaczynaliśmy pracę nad drugim sezonem, większość z nas była przekonana, że nakreśliliśmy już główne założenia serialu i możemy teraz nakręcić kolejną jego część, ale potem okazało się, że nie będzie tak łatwo, bo wszystko ma się zmienić. Czuję się trochę jak lekarz na dyżurze. Zdarza się, że o 13:00 odbieram telefon i okazuje się, że za pół godziny mam być na planie, bo będziemy kręcić jakąś scenę. Podejrzewam, że producenci wprowadzają ciągle zamieszanie, żeby zbić nas z tropu. Wszystko zmienia się w ostatniej chwili, nikt nie jest niczego pewien i wszystko jest utrzymywane do ostatniej chwili w tajemnicy, żeby wykorzystać element zaskoczenia".