
Znaczna część mieszkańców Warszawy wyjechała na majówkę i leniwie grilluje na łonie natury. Dla tych, którzy musieli zostać w mieście, kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta stolicy przygotował coś specjalnego – sam stanął za rusztem pełnym kiełbas. Jednak konotacje tego wyrobu z wyborami nie najlepiej przysłużyły się Patrykowi Jakiemu.
REKLAMA
Grillowanie na świeżym powietrzu to świetna okazja do odpoczynku. Jest jeszcze lepsza, gdy to nie my musimy stać za rusztem, tylko korzystamy z kulinarnego zapału innych. Takim zapałem do układania, przewracania i pilnowania kiełbasek na grillu zapałał dziś Patryk Jaki. W ten sposób rozpalił kolejny płomień pod warszawską kampanią wyborczą. Ubrany w biały fartuch, wielką czapkę szefa kuchni (grilla) rozdawał chętnym przechodniom kiełbaski i polewał według życzenia keczupem lub musztardą. Nie mogło też zabraknąć pieczywa.
– Panie ministrze, ja też poproszę kiełbaskę – prosili chętni na majówkowy klasyk przechodnie. Patryk Jaki troskliwie pytał o dodatki – Musztardy, keczupu? – i życzył smacznego. Patryk Jaki częstował też chlebem. – Kromka? Dwie? – pytał. Z drugiej strony także pojawiła się troska. – Pana ministra trzeba rozebrać, chociaż z marynarki, bo nam się tutaj ugotuje – powiedziała troskliwie jedna z warszawianek. Nie mogło także obejść się bez komentarzy internautów i komentatorów.
.@PatrykJaki grilluje z mieszkańcami Warszawy. @TOKFM_NEWS pic.twitter.com/mBuwD0CSK4
— Roch Kowalski (@rochkowalski) 2 maja 2018
Pojawiają się także złośliwe komentarze z pytanimia o ważne badania niezbędne do pracy w gastronomii, te sugerujące wizytę Sanepidu czy Urzędu Skarbowego.
I dobre chęci spaliły w tym przypadku na ruszcie. W rozdawaniu kiełbasek w majowy weekend przez kandydata na prezydenta stolicy nie ma nic złego, jednak najpierw przydałyby się konkretne i policzone propozycje dla miasta. Patrykowi Jakiemu nie pomaga jednak jeszcze jedno: kiełbasa wyborcza, szczególnie ta z grilla, bywa czasami ciężkostrawna.
