Izabela Olchowicz grozi Kazimierzowi Marcinkiewiczowi. "Ma tupet. Napisał: jakiej pomocy potrzebujesz?"
Bartosz Świderski
05 maja 2018, 20:32·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 maja 2018, 20:32
Izabela Olchowicz zamierza przycisnąć byłego męża o pieniądze. Powołuje się na nowe prawo.
– Zmieniły się przepisy dla "alimenciarzy" i zamierzam skorzystać z tych zmian. Możliwe, że mąż jest w stanie oddać dług pod groźbą kary pieniężnej lub więzienia – wyjaśnia w rozmowie z Pudelkiem.
Reklama.
Sąd zdecydował, że Kazimierz Marcinkiewicz ma płacić Izabeli alimenty w wysokości 5 tys. zł miesięcznie, które miały też pokryć koszty opieki i leczenia po urazie w wyniku wypadku samochodowego. Były premier odwołał się od wyroku, a była żona oskarżała go o to, że nie wywiązuje się ze zobowiązań. Oszacowała zadłużenie Marcinkiewicza na 56 tys. zł. Ten twierdził, że jest ona na jego całkowitym utrzymaniu od 2010 roku.
Izabela w rozmowie z Pudelkiem zapowiada, że będzie walczyć o pieniądze. Ma w tym pomóc zaświadczenie od lekarza. – Mam ostateczną opinię lekarza medycyny pracy, z której wynika, że jestem niezdolna do pracy i pan mąż będzie musiał oddać dług i płacić. Na każdego lekarza wydałam po 3 tysiące złotych, nie mówiąc o usługach prawniczych, wciąż czekam na datę ostatniej rozprawy. Mąż nie uniknie płacenia. Udowadnianie, że mój uraz to lekka kontuzja, albo że udaję, nie wyszło – tłumaczy Isabel w rozmowie z portalem. Jest zdania, że "Kaz" dopiero teraz zainteresował się jej problemami zdrowotnymi.
– Ma tupet. Kilka dni temu, trzy i pół roku po wypadku, napisał do mnie: jakiej pomocy potrzebujesz? Ma opinie trzech lekarzy biegłych i nie wie, jakiej pomocy potrzebuję – opowiada portalowi.
Isabel Marcinkiewicz już wcześniej napisała w podobnym tonie na Facebooku. Opisała wypadek samochodowy z poważnymi konsekwencjami, któremu uległa półtora roku temu. Jej zdaniem mąż nie wykazuje żadnych chęci pomocy, a ona sama korzysta z własnych oszczędności.