
Ale głos zabrała jego żona. W rozmowie z Onet.pl, powiedziała, że to totalna bzdura. – Mieszkanie jest wynajmowane od kilku lat przez panią, która mieszka tam z córką i bratanicą. Ta pani prowadzi działalność gastronomiczną. Sprawdzaliśmy to, zanim wynajęliśmy jej lokal, bo nie chcieliśmy podpisywać umowy z przypadkową osobą – powiedziała portalowi Renata Listowska-Gawłowska.
" Mąż był bardzo wyczulony na te sprawy po tym, gdy pojawiły się informacje o tym, że w jednym z mieszkań należących do posła Roberta Kropowinickiego rzekomo funkcjonuje agencja towarzyska. Prosiliśmy więc zarządcę budynku, by informował nas, gdyby jakieś podejrzenia czy skargi dotyczące naszego mieszkania się pojawiły. Nigdy nic takiego nie było". Czytaj więcej