
Tym razem muzyka obyczajów nie będzie łagodzić. Łagodnie nie było już na parę tygodni przed Konkursem Piosenki Eurowizji w Portugalii. "Zero punktów dla Izraela!" – apelowała społeczność palestyńska mieszkająca w Izraelu. 1 maja na Facebooku pojawił się profil z wezwaniem do bojkotu izraelskiej piosenkarki Netty Barzilaj i jej piosenki "Toy".
"Bardzo dziękuję za docenienie odmienności, bardzo dziękuję za zaakceptowanie różnic między nami. Kocham swój kraj, następnego roku w Jerozolimie!"
W grudniu ub. roku prezydent USA Donald Trump zapowiedział przeniesienie amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Deklaracja Trumpa została przyjęta z ogromnym oburzeniem, nie tylko w świecie arabskim. Także wielu przywódców europejskich zasugerowało, że prezydent USA się zagalopował. Kwestia statusu Jerozolimy powinna bowiem być przedmiotem rozmów pokojowych między Izraelem a Palestyńczykami. Tymczasem - zamiast pokoju - znów jest coraz większy niepokój. Nie brakowało komentarzy, że decyzja Trumpa to de facto wypowiedzenie wojny z całym Bliskim Wschodem. Świat arabski bowiem uznaje, że Jerozolima jest miastem palestyńskim w części okupowanym przez Izrael.
"W jaki sposób Eurowizja może świętować różnorodność i integrację, skoro Palestyńczycy giną od strzałów w głowę?" – takie słowa pojawiły się w jednym z komentarzy na Twitterze po reakcji Netty na wygraną. Nie brak przy tym sugestii, że izraelska piosenkarka złamała zasadę apolityczności muzycznego konkursu.