– Proszę, by władza się mnie nie bała. Nie jestem straszna! Dodatek na rehabilitację pomoże niepełnosprawnym wyjść do świata. Jest 300 zł na wyprawki, a nie ma na rehabilitację dla niepełnosprawnych, bez których są skazani na wegetację. To niesprawiedliwe – powiedziała Janina Ochojska, która próbowała wejść do Sejmu, by wesprzeć trwający tam protest. Niestety, została odprawiona z kwitkiem i zmoknięta odeszła.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Straż Marszałkowska nie chciała wpuścić Janiny Ochojskiej do Sejmu. To była już kolejna próba, bo wcześniej nie pozwolił jej na to we wtorek marszałek Marek Kuchciński. – Walczcie do końca, nie odpuszczajcie. Chciałabym niepełnosprawnych uściskać i dodać im odwagi – apelowała pod Sejmem do niepełnosprawnych i ich rodzin. Powoływała się na wartości chrześcijańskie, którym należy zadośćuczynić.
– Mi jest już bardzo trudno ustać – powiedziała w pewnym momencie szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej. Dziennikarze, którzy ją otaczali, natychmiast podali krzesło, by mogła usiąść. Straż Marszałkowska nie zareagowała w żaden sposób, nadal szczelnie otaczając słynną działaczkę. – Czy władza boi się mnie, Janiny Ochojskiej? Przecież ja nic złego nie zrobię, a mogę jedynie uczynić coś dobrego – mówiła.
Opinia publiczna została silnie poruszona tym, że Ochojska o kulach w deszczu musi rozmawiać z niepełnosprawnymi Kubą i Adrianem, bo marszałek Kuchciński musiał pokazać siłę.
Janina Ochojska – jak powiedziała – już wcześniej próbowała się spotkać z niepełnosprawnymi, ale nie pozwoliły jej na to kłopoty zdrowotne. Nie wszyscy jednak pod Sejmem ją popierali.
Wcześniej Marek Kuchciński nie wpuścił uczestniczki Powstania Warszawskiego Wandy Traczyk-Stawskiej. Protest niepełnosprawnych i i ich rodzin trwa od 18 kwietnia. Chcą zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy. Domagają się też dodatku na życie 500 zł dla niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia. Na razie nie mogą porozumieć się z rządem ws. swoich postulatów.