W najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek" dziennikarka Elżbieta Turlej ujawnia, jak wygląda miejsce, do którego na zbliżającą się wielkimi krokami emeryturę zamierza przenieść się abp Sławoj Leszek Głódź. Znany z zamiłowania do wystawnego życia kontrowersyjny hierarcha, latami urządzał się w maleńkiej Bobrówce, położonej tuż przy granicy białoruskiej.
Nie dziwią więc uzyskane przez reporterkę "Newsweeka" informacje, z których wynika, że arcybiskup bardzo często bywa w Bobrówce. Gdzie ma na niego czekać nie tylko warta grube miliony posiadłość z pałacem, ale i w pełni podporządkowana mu społeczność. Stanowiąca gwarant bezpieczeństwa wszelkich biskupich sekretów.
Jak relacjonuje reporterka "Newsweeka", w Bobrówce obcym potrafią zajechać drogę autem i wypytywać o powody wizyty we wsi. Szybko dzwonią też na policję, gdy ktoś spoza miejscowości pojawia się zbyt blisko posiadłości abp. Sławoja Leszka Głódzia. Elżbieta Turlej zwraca też wagę na fakt, iż do letniej rezydencji hierarchy - w której miał bywać m.in. prezydent Aleksander Kwaśniewski – trudno trafić.
Gdzie leży posiadłość abp. Sławoja Leszka Głódzia? Hierarcha podporządkował sobie rodzinną wioskę Bobrówka na Podlasiu.
A przynajmniej było trudno, bo teraz "Newsweek" publikuje informacje o nietypowych znakach kierujących do zabudowań. "Swoi wiedzą, że wystarczy się trzymać drewnianych krzyży ustawionych wzdłuż wsi, a potem zakręcić przy figurce Jezusa ustawionej na pniu brzozy. Kawałek dalej zaczyna się posiadłość" – czytamy w tygodniku.
Jak abp. Sławoj Leszek Głodź przez kilka dekad urządzał Bobrówkę i okolice pod swoje potrzeby, co można zobaczyć za murami jego posiadłości i kto ma tam wstęp? O tym wszystkim przeczytacie w najnowszym wydaniu "Newsweeka".
Reklama.
Udostępnij: 1676
Elżbieta Turlej
w "Newsweeeku" o podporządkowanej abp. Sławojowi Leszkowi Głódziowi wsi Bobrówka.
Arcybiskup ceni lojalność i dyskrecję. I nawet kiedy go nie ma we wsi, trzeba pilnować, o czym się mówi, bo zaraz ktoś doniesie do bratanka dobrodzieja. Albo do jego brata, który ma dom naprzeciwko sklepu. Albo do rodziny siostry, która mieszka kilkaset metrów dalej. I człowiek ze swojego stanie się obcy. Lepiej trzymać język za zębami. Albo wykazywać się lojalnością, czyli dzwonić na policję, kiedy obcy zaczyna węszyć.