
Arcybiskup ceni lojalność i dyskrecję. I nawet kiedy go nie ma we wsi, trzeba pilnować, o czym się mówi, bo zaraz ktoś doniesie do bratanka dobrodzieja. Albo do jego brata, który ma dom naprzeciwko sklepu. Albo do rodziny siostry, która mieszka kilkaset metrów dalej. I człowiek ze swojego stanie się obcy. Lepiej trzymać język za zębami. Albo wykazywać się lojalnością, czyli dzwonić na policję, kiedy obcy zaczyna węszyć.