Radosław Sikroski o pijaństwie abp. Głodzia: W wojsku są pewne tradycje
Radosław Sikroski o pijaństwie abp. Głodzia: W wojsku są pewne tradycje Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

– W wojsku są pewne tradycje, ale uważam, że z takimi insynuacjami powinniśmy uważać – mówił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski o doniesieniach na temat nadużywania alkoholu przez abp. Sławoja Leszka Głodzia. Gość Moniki Olejniki przyznał też, że osobiście lubi i szanuje duchownego, wokół którego rozpętała się ostatnio afera.

REKLAMA
Gość "Kropki nad i" odniósł się do sprawy abp. Głódzia, który w ostatnich dniach stał się bohaterem mediów. Według doniesień "Wprost", abp. Głodź miał nie stronić od imprez i alkoholu, a wywoływane przez niego ekscesy miały być osnute zmową milczenia. Radosław Sikorski przestrzega jednak przed pochopnym wyciąganiem wniosków i nie do końca wierzy w doniesienia prasowe.
– Lubię i szanuję abp. Głódzia, który był mi osobiście bardzo pomocny w czasie, gdy sprawowałem funkcję ministra obrony, a on był biskupem polowym. Uważam, że ten styl, taki trochę wojskowy, powinniśmy uszanować. To jest bardzo sympatyczna postać – wspominał Radosław Sikorski, który z dystansem podchodzi do całej afery. Jego zdaniem, powinniśmy uszanować "tradycje wojskowe", z którymi abp. Leszek Głódź jest związany.
– W wojsku są pewne tradycje, ale uważam, że z takimi insynuacjami powinniśmy uważać – powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Czytaj także: Archidiecezja oburzona tekstem "Wprost" o abp. Sławoju Leszku Głodziu: To atak na cały Kościół

Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź zarządza kurią w sposób feudalny, uwielbia poniżać swoich współpracowników, a w swojej siedzibie regularnie organizuje libacje alkoholowe – takie informacje znalazły się w artykule dziennikarki "Wprost" Magdaleny Rigamonti, która wysłuchała relacji księży pokrzywdzonych przez arcybiskupa. Choć publikacja wywołała falę oburzenia, o zaskoczeniu mowy być jednak nie może – doniesienia tygodnika tylko potwierdzają to, o czym mówiło się po cichu od przeszło 20 lat. Pytanie, dlaczego milczenie trwało tak długo?